Kilka miesięcy temu była feta, jakiej Neapol nie przeżył przez 30 lat. Do miasta, pod mural boskiego Diego Maradony, ciągnęły tłumy turystów z całego świata pragnących poczuć atmosferę, jaka zapanowała po tym, gdy tamtejszy zespół – po długim okresie suszy – wreszcie sięgnął po tytuł.
– Dokonaliśmy tego dwa lata wcześniej, niż zakładał plan. Musimy to zrobić ponownie. Ten projekt nigdy się nie kończy, dla mnie to dopiero początek – triumfował wówczas Aurelio De Laurentiis, charyzmatyczny producent filmowy, który kupił klub w 2004 roku, gdy spadł on do trzeciej ligi i znalazł się w stanie upadłości. A potem przywrócił mu dawny blask.
Czytaj więcej
SSC Napoli na półmetku sezonu zajmuje miejsce w środku tabeli Serie A, a kibiców najbardziej irytuje, że zespół Waltera Mazzarriego powoli zaczyna się tam urządzać.
Pewne jest, że powtórzyć tego sukcesu nie uda się w tym roku. Na półmetku rozgrywek Serie A Napoli traci 20 punktów do lidera Interu Mediolan. To nie przypadek, skoro doznało już siedmiu porażek – więcej niż w całym mistrzowskim sezonie.
De Laurentiis nie wytrzymał i po serii słabszych wyników w lidze (0:2 z Romą, 0:0 z Monzą, 0:3 z Torino) oraz kompromitacji w Pucharze Włoch (0:4 z Frosinone) zarządził „ritiro”. Tak we Włoszech nazywa się skoszarowanie drużyny w hotelu lub ośrodku treningowym i odcięcie graczy od rodzin oraz mediów.