Gilmar – Djalma Santos, Bellini, Orlando, Nilton Santos – Didi, Zito – Garrincha, Vava, Pele, Zagallo. Taka jedenastka Brazylii zdobyła pierwszy raz Puchar Rimeta, rozpoczynając legendę o nazwie CANARINHOS. Był rok 1958.
Nie muszę nigdzie sprawdzać, by podać prawidłowo skład z mundialu w Szwecji. Miał go w głowie każdy kibic, który urodził się po wojnie. Były dwie takie drużyny. Najpierw węgierska „Złota jedenastka”, po niej Brazylia, która udoskonaliła pomysły taktyczne Węgrów i twórczo je rozwinęła.
Czytaj więcej
W wieku 92 lat zmarł Mário Zagallo, brazylijski piłkarz i trener. Był jedną z największych legend piłki - jako jedyny czterokrotnie zdobył mistrzostwo świata.
W ten sposób powstało ustawienie 4-2-4, czyli „brasiliana”. Wyparło angielskie, skostniałe 3-2-5, czyli WM. Od tej pory sensem futbolu stała się gra do przodu, oparta na technicznej finezji, dryblingach, trickach, fintach, a jej twarzami stali się Brazylijczycy: Pele, Garrincha, Didi, Vava i właśnie Zagallo.
W jego życiorysie jest coś równie bajkowego jak w przekazach z dzieciństwa Pelego. On, niespełna dziesięcioletni chłopiec, w roku 1950 siedział przy odbiorniku radiowym, słuchał, jak Brazylia przegrywa na Maracanie finał mistrzostw świata, i przysięgał dziecięcą zemstę Urugwajczykom.