Kilka miesięcy temu zachwycała się nimi cała piłkarska Polska. Zawodnicy trenera Marcina Włodarskiego nie tylko odnosili sukcesy, ale też grali tak, jak rzadko potrafią polscy piłkarze: szybko, ofensywnie, krótkimi podaniami, z wymiennością pozycji. Dzięki temu zdobywali dużo bramek: wbili pięć goli Irlandczykom i Węgrom, po trzy strzelili Serbom i Niemcom.
Z tymi ostatnimi mierzyli się w półfinale i nawet w takim meczu selekcjoner nie chciał kalkulować. Przy wyniku 3:3 nie nakazał twardej obrony, żeby doczekać do rzutów karnych. Jego piłkarze dalej atakowali, ale w końcówce trochę opadli z sił i ostatecznie przegrali 3:5.
Kibice uwierzyli, że polscy zawodnicy mogą być dobrzy technicznie, co podkreślał trener Włodarski. W rozmowie z "Rz" opowiadał, że teraz nad Wisłą lepiej szkoli się młodych chłopców niż jeszcze kilka lat temu. Kiedyś, żeby podnieść poziom drużyny, trzeba było się posiłkować dziećmi emigrantów, najczęściej z Niemiec, a wielu niemal z miejsca dostawało miejsce w zespole. Dzisiaj PZPN dalej szuka talentów z zagranicy, ale o wiele trudniej jest im się przebić w młodzieżowych reprezentacjach Polski.
Czytaj więcej
Do kadry wracają m.in. Jan Bednarek i kontuzjowany ostatnio Robert Lewandowski. Szansę na debiut będzie miał Marcin Bułka. Selekcjoner pominął Arkadiusza Milika, Jakuba Kamińskiego i Bartosza Bereszyńskiego.
Karol Borys czy Dominik Szala mają już za sobą debiuty w Ekstraklasie, Jakub Krzyżanowski dostaje szanse od trenera Radosława Sobolewskiego w Wiśle Kraków. Po ME po Mateusza Skoczylasa sięgnął AC Milan.