To miał być przełomowy sezon dla Czerwonych Diabłów. Złośliwi mogliby powiedzieć, że taki właśnie jest, bo ostatni raz United tak słabo zaczęli rozgrywki w 1989 roku, gdy nie było jeszcze Premier League, a sir Alex Ferguson dopiero pracował w Manchesterze na swój pomnik.
Miejsce na ligowym podium w ubiegłym sezonie, zdobyty Puchar Ligi i awans do finału Pucharu Anglii miały być sygnałem, że drużyna z Old Trafford wraca na dobre tory i znów będzie w stanie walczyć o trofea. Tym większe jest rozczarowanie kibiców tym, co obserwują od kilku tygodni. United wygrali tylko dwa z pięciu ligowych meczów i zajmują w tabeli 13. miejsce – za Fulham czy Brentford. Konkurencja odjechała już na starcie – do lidera Manchesteru City tracą aż dziewięć punktów, do Tottenhamu, Liverpoolu i Arsenalu – siedem. Marnym pocieszeniem jest fakt, że wyprzedzają o punkt innego cierpiącego giganta – Chelsea.
Czytaj więcej
Rekordowe 2,36 mld funtów wydały latem kluby Premier League na nowych piłkarzy - podaje BBC. Dotychczasowy rekord wynosił 1,92 mld funtów i został ustanowiony ubiegłego lata.
Londyńczycy robią rewolucję w składzie, ekipa z Manchesteru wzmocniła jedynie fundamenty. Transfery, mimo że kosztowne, wydawały się uzasadnione. W bramce niepewnego Davida de Geę zastąpił Kameruńczyk Andre Onana z Interu Mediolan (52,5 mln euro), rywalizację w środku pola zwiększyć miał Mason Mount z Chelsea (64 mln), a w ataku wszyscy czekali na błysk młodego Duńczyka Rasmusa Hojlunda z Atalanty Bergamo (75 mln).
Tymczasem Mount doznał kontuzji, Hojlund strzelił na razie tylko jednego gola, a doświadczony Onana wpuścił już 14 bramek i popełnił błąd, który otworzył Bayernowi drogę do zwycięstwa w pierwszej kolejce Champions League (4:3).