Pechowy wieczór i stracona szansa Rakowa. FC Kopenhaga bliżej Ligi Mistrzów

Samobójczy gol, nieuznana bramka i kontuzje - w Sosnowcu na drużynę z Częstochowy spadły wszystkie możliwe nieszczęścia. Raków przegrał z FC Kopenhaga 0:1, rewanż 30 sierpnia w Danii.

Publikacja: 22.08.2023 23:29

Piłkarz Rakowa Częstochowa Gustav Berggren i Rasmus Falk z FC Kopenhaga podczas pierwszego meczu 4.

Piłkarz Rakowa Częstochowa Gustav Berggren i Rasmus Falk z FC Kopenhaga podczas pierwszego meczu 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów w Sosnowcu

Foto: PAP/Waldemar Deska

Kiedy z głośników na stadionie wybrzmiał hymn Ligi Mistrzów, nad Sosnowcem rozpętała się burza. Waliły pioruny, z nieba lała się ściana deszczu, ale chyba nikt nie przypuszczał, że pierwszemu od siedmiu lat meczowi polskiego zespołu w ostatniej rundzie eliminacji Champions League będzie towarzyszyła aż taka dramaturgia.

Była dziewiąta minuta, gdy rywale rozegrali kombinacyjną akcję. Mohamed Elyounoussi, który jeszcze w ubiegłym sezonie występował w Premier League, wbiegł w pole karne i chciał dośrodkować, ale piłka odbiła się od Bogdana Racovitana i na mokrej murawie wpadła do bramki tuż przy słupku - obok starającego się interweniować Vladana Kovacevicia.

Jak zagrał Raków w meczu z FC Kopenhaga

Kopenhaga nie oddała w pierwszej połowie celnego strzału, a mimo to prowadziła. Pech nie opuszczał Rakowa, bo już po 20 minutach boisko z urazem opuścił Jean Carlos. To było kolejne duże osłabienie mistrzów Polski. Dawid Szwarga nie mógł przecież skorzystać z kontuzjowanego Stratosa Svarnasa, a przed meczem okazało się, że nie zagra również inny obrońca - kapitan Zoran Arsenić. Dramaturgię widowiska dopełnił jeszcze nieuznany gol Giannisa Papanikolaou - VAR dostrzegł, że na minimalnym spalonym był asystujący mu Milan Rundić.

Czytaj więcej

Eliminacje Ligi Mistrzów: Raków puka do bram nieba

Raków się nie poddawał, szukał swoich okazji, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że prócz szczęścia zabrakło mu więcej odwagi i precyzji w ataku. Próbował wprowadzony w drugiej połowie Sonny Kittel (uderzył tuż nad poprzeczką bramki Kamila Grabary), próbował Deian Sorescu (zza pola karnego), który zastąpił Jeana Carlosa. Mistrzowie Polski atakowali do samego końca, ale piłka jak na złość nie chciała wpaść do siatki.

Szkoda niewykorzystanej szansy, bo rywale nie pokazali we wtorek niczego wielkiego, po strzelonym golu skupili się przede wszystkim na tym, by nie wypuścić zwycięstwa. Odrobić straty w Kopenhadze będzie bardzo ciężko. W zeszłym sezonie na stadionie Parken nie wygrał nawet Manchester City, późniejszy triumfator Champions League.

- Dominowaliśmy przez większość spotkania. Pozostał żal, ale myślę, że nadal możemy marzyć o awansie - stwierdził Fran Tudor przed kamerami Polsatu Sport.

Eliminacje Ligi Mistrzów
Runda play off

Raków Częstochowa - FC Kopenhaga 0:1
(B. Racovitan 9-sam.)

Kiedy z głośników na stadionie wybrzmiał hymn Ligi Mistrzów, nad Sosnowcem rozpętała się burza. Waliły pioruny, z nieba lała się ściana deszczu, ale chyba nikt nie przypuszczał, że pierwszemu od siedmiu lat meczowi polskiego zespołu w ostatniej rundzie eliminacji Champions League będzie towarzyszyła aż taka dramaturgia.

Była dziewiąta minuta, gdy rywale rozegrali kombinacyjną akcję. Mohamed Elyounoussi, który jeszcze w ubiegłym sezonie występował w Premier League, wbiegł w pole karne i chciał dośrodkować, ale piłka odbiła się od Bogdana Racovitana i na mokrej murawie wpadła do bramki tuż przy słupku - obok starającego się interweniować Vladana Kovacevicia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Sosnowiec czeka na hymn Ligi Mistrzów
Piłka nożna
Eliminacje Ligi Mistrzów: Raków puka do bram nieba
Piłka nożna
Marek Papszun: Szedłem trochę po bandzie
Piłka nożna
Czy Bayern zaskoczy wszystkich kibiców? Zwrot akcji w sprawie Thomasa Tuchela
PIŁKA NOŻNA
Komu przeszkadza Robert Lewandowski w Barcelonie?