Zainteresowani kobiecą piłką mają okazję oglądać na antypodach mecze, w których dawna hierarchia mocno się zachwiała. W fazie grupowej odpadły drużyny Brazylii (z kończącą karierę sławną Martą) i Niemiec (dwukrotne mistrzynie świata).
Na początku fazy pucharowej, czyli w 1/8 finału, największą sensacją stała się porażka piłkarek Stanów Zjednoczonych, które zdobywały Puchar Świata czterokrotnie (w 1991, 1999, 2015 i 2019 roku). Tym razem Amerykanki przegrały po rzutach karnych ze Szwecją (przy wyniku 0:0 po 90 minutach gry), co dla licznych kibiców w USA było bolesnym upadkiem w najważniejszym turnieju czterolecia.
Czytaj więcej
Zawsze mówiła to, co myśli. Pieniądze i kariera nie były najważniejsze, choć lubiła przecież błys...
Pojawił się jednak znany obserwator żeńskiej piłki, który publicznie ucieszył się z wyniku spotkania w Melbourne. Były prezydent USA Donald Trump napisał w mediach społecznościowych, że „Szokująca i całkowicie nieoczekiwana porażka reprezentacji Stanów Zjednoczonych w piłce nożnej kobiet ze Szwecją jest w pełni symbolem tego, co dzieje się z naszym niegdyś wspaniałym narodem pod rządami pokrzywionego Joe Bidena. Wielu naszych graczy było otwarcie wrogo nastawionych do Ameryki – żaden inny kraj nie zachowywał się w taki albo podobny sposób”.
Dodał też wielkimi literami, że ta „porażka to przebudzenie” i poświęcił jeszcze parę krytycznych słów gwieździe amerykańskiej piłki, Megan Rapinoe. Ta krytyka zaczęła się w 2019 roku, kiedy Rapinoe, talizman drużyny, niebieskowłosa pani kapitan, zdeklarowana orędowniczka LGBTQ+ zapowiedziała, że z koleżankami na pewno nie odwiedzą Białego Domu po wygranej w Pucharze Świata, i słowa dotrzymała.