Nie chodzi tylko o niekorzystny wynik, ale przede wszystkim słabą grę. Austriacy wywarli znacznie lepsze wrażenie. Byli dobrze zorganizowani, szybcy, musieli dobrze wiedzieć jakie są atuty i słabe punkty Legii, bo wszystkie wykorzystali.
A zaczęli pechowo, bo już w trzeciej minucie stracili kontuzjowanego pomocnika Tina Plavotica, więc trener musiał zmienić nieco plany. Nie wiadomo jak Austria grałaby z Plavoticiem, ale bez niego dawała sobie radę, jakby nic się nie stało.
Czytaj więcej
Drużyny z Warszawy i Poznania zaczynają dziś walkę o awans do ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Legia podejmie Austrię Wiedeń, Lech – Spartaka Trnawa.
I już kilka minut później wykorzystała sytuację, do której sami legioniści doprowadzili. Jest teraz w świecie taka moda, zgodnie z którą bramkarz wprowadza piłkę do gry, podając do obrońcy. Oni oddają jemu lub partnerowi, a wszystko to obok nóg atakujących przeciwników. Raków też tak gra. Wcześniej czy później to się musi zakończyć stratą.
Tak było właśnie tym razem. Żeby to się udało bramkarz musi grać nogami jak Manuel Neuer lub Łukasz Fabiański, a obrońcy powinni mieć nienaganną technikę. Żaden w z tych warunków w Legii nie jest spełniony. W 11. minucie, po strzale Muharema Huskovicia Austria prowadziła 1:0 i czuła się na boisku jakby to był Wiedeń, a nie Warszawa.