Piłkarze Pogoni zderzyli się z wielkim futbolem i było to zderzenie bardzo bolesne. KAA Gent w ubiegłym sezonie awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a kilka lat temu wyszedł z grupy w Lidze Mistrzów. Choćby z tego względu zespół ze Szczecina nie był faworytem, a jego awans byłby sporą niespodzianką.
Problem w tym, że zawodnicy Pogoni nie dali sobie nawet szansy. To, co wyprawiali w pierwszej połowie, wołało o pomstę do nieba. Każdy z czterech straconych goli był prezentem dla rywali (to brzmi jak ponury żart, ale hat tricka uzbierał zawodnik o imieniu Gift - Nigeryjczyk Orban).
Bramkarz Bartosz Klebaniuk serię koszmarnych interwencji zaczął od wypuszczenia piłki po strzale z dystansu wprost pod nogi przeciwnika, a potem podejmował równie fatalne decyzje skutkujące stratą kolejnych goli. Koledzy z obrony też mu nie pomagali i w efekcie po przerwie nie było już czego zbierać. -
W czwartek w Lidze Konferencji grają Lech i Legia
- Pogoń to lepszy zespół niż Żylina - mówił przed meczem w Gandawie trener gospodarzy Hein Vanhaezebrouck. Nie miał jednak racji. Żylina w poprzedniej rundzie przegrała w Gandawie 1:5.
Czytaj więcej
Po zwycięstwie 2:1 w Częstochowie mistrz Polski jest bliżej awansu do ostatniej rundy kwalifikacj...