Klub z Londynu ma za sobą fatalny sezon, dopiero 12. miejsce w Premier League to coś więcej niż porażka.
Kibice przyzwyczajeni są do walki o tytuł w Anglii, występów w Lidze Mistrzów, rywalizacji o najważniejsze trofea, więc miejsce za Crystal Palace, Fulham czy Brentford wygląda jak upokorzenie.
Problemem są nie tylko uczucia kibiców. Księgowi też przyzwyczaili się, że po stronie zysków wpisują grube miliony za udział w europejskich pucharach. Płaci UEFA, płacą w bonusach sponsorzy, płacą kibice, którzy przychodzą oglądać pucharowe starcia. Za wygranie Ligi Mistrzów w 2021 roku tylko z samych nagród od UEFA londyńczycy zgarnęli ponad 100 mln funtów, a do tego trzeba dodać przychody z każdego dnia meczowego na poziomie około 3 mln funtów.
Czytaj więcej
Arsenal przegrał z Manchesterem City walkę o mistrzostwo Anglii, ale wygra wyścig o Declana Rice'a. I uczyni go najdroższym piłkarzem z Wielkiej Brytanii.
Teraz takich meczów i pieniędzy przynajmniej przez rok nie będzie, więc drugi sezon bez gry w europejskich pucharach oznaczałby katastrofę. Trzeba płacić i znaleźć na to środki, a jeszcze wypełniać zasady finansowego fair play.