Po występach pana drużyny rodzi się nadzieja, że już niedługo polscy piłkarze będą grać efektownie i skutecznie?
Jestem tego pewien, bo szkolimy w Polsce coraz lepiej i nie przez przypadek znaleźliśmy się w półfinale mistrzostw Europy do lat 17. To była droga długa i kręta, bo zaczęło się od porażki w eliminacjach 0:2 z Czarnogórą, choć wcześniej była wygrana z Anglią 5:0 w Pucharze Syrenki. Sukces nie jest dziełem przypadku. Chłopcy przeszli przez wszystkie akcje szkoleniowe organizowane przez PZPN, czyli Akademie Młodych Orłów, ich letnie i zimowe edycje, a także Talent Pro.
Ćwiczyć to jedno, a ogrywać w ważnych meczach Anglików, Szwedów czy Czechów, to drugie.
Trochę statystyki popsuły nam się przez porażki z Walią i Niemcami, wcześniej przegraliśmy tylko trzy mecze. Chłopcy udowodnili, że potrafią grać w piłkę, strzelając wiele razy po pięć bramek silnym drużynom. Trzeba po prostu pozwolić im grać. W Polsce często popełnialiśmy błąd, że na treningach ćwiczyliśmy jedno, a w meczach graliśmy inaczej, bo żyjemy presją wyników. Dajmy dzieciakom swobodę.
Tę presję wyników nakładają dyrektorzy akademii, trenerzy czy może rodzice?