Bartosz Andryszak, analityk West Hamu: Jesteśmy jak CIA

Analityk West Hamu United Bartosz Andryszak opowiada „Rz”, jak trafił do angielskiej Premier League i jak wygląda praca w najlepszej lidze świata.

Aktualizacja: 26.06.2023 06:34 Publikacja: 26.06.2023 03:00

Bartosz Andryszak (z prawej) analitykiem West Hamu jest od lutego

Bartosz Andryszak (z prawej) analitykiem West Hamu jest od lutego

Foto: archiwum prywatne/Sebastian Frej

Wie pan, ilu polskich piłkarzy zdobyło któryś z klubowych pucharów Europy?

Zbigniew Boniek z Juventusem, Józef Młynarczyk z FC Porto, Jerzy Dudek z Liverpoolem, Robert Lewandowski z Bayernem, Grzegorz Krychowiak z Sevillą. Jeszcze paru innych, ale musiałbym zacząć pisać, żeby lista była pełna.

Czytaj więcej

Liga Konferencji Europy. West Ham z pucharem, Łukasz Fabiański świętuje

Jasne. A ilu trenerów?

Chyba żaden. Przynajmniej nikt mi nie przychodzi do głowy.

Niby prawda. Ale jeśli rozszerzymy pytanie o członków sztabów, to okaże się, że pan jest pierwszy i na razie jedyny. Miał pan świadomość tego, ciesząc się z drużyną West Hamu po finale Ligi Konferencji?

Do głowy mi to nie przyszło. Ale przyznaję, że potem zacząłem się zastanawiać, ilu Polaków – poza piłkarzami – przeżyło coś takiego. Nie znalazłem odpowiedzi. Polskiemu trenerowi nie jest łatwo przebić się do znanego klubu ani reprezentacji. Jeśli już, to poza Europą.

To dlaczego udało się akurat panu?

Nie byłem znanym piłkarzem ani trenerem. Mieszkałem z rodzicami na wsi. Najpierw w Złotnikach, potem w Rogowie, niedaleko Biskupina. Obydwoje byli lekarzami weterynarii. Poznali się na studiach w Warszawie i ja się tutaj urodziłem. Ale poza tym nic ze stolicą mnie nie łączy.

Co robi młody chłopak, kiedy rodzice zajmują się zwierzętami gospodarskimi?

Na mojej wsi popularny był hokej na trawie, ale ja uprawiałem judo. W piłkę grałem na poziomie A-klasy w takich klubach jak LZS Grochowiska Księże i Złoci Złotkowo.

Ze Złotkowa do Londynu jest kawałek drogi i chyba nie było łatwo ją pokonać…

Prowadziła przez Poznań. Na tamtejszym AWF zrobiłem specjalizację i rozpocząłem pracę w Lechu, jako asystent trenera młodzieży Patryka Kniata. A kiedy w roku 2012 zakończyły się mistrzostwa Europy, wyjechałem do Anglii.

Na zmywak?

Prawie. Richard Allen, szef skautingu i trener grup młodzieżowych Tottenhamu Hotspur, który przyjechał do Poznania na turniej Lech Cup, dostrzegł moje zainteresowanie i zachęcił do wyjazdu. Nie mógł niczego obiecać, ale pomógł. Miałem 26 lat, wiarę, że kariera przede mną, i żadnej pracy się nie bałem. Na początek rowerem rozwoziłem na czarno jedzenie robotnikom po budowach. To w ciągu dnia. A wieczorem, co zarobiłem, to wydawałem na oglądanie i jeszcze bierny udział w treningach akademii Tottenhamu.

Miało to sens?

Taka sytuacja trwała trzy miesiące. Potem była stała praca w sklepie i jedna ósma etatu skauta Queens Park Rangers, więc te obserwacje w Tottenhamie się przydały. A w dodatku Allen przechodził właśnie do tego klubu i mnie zarekomendował.

Anglik? Polaka?

Nikogo nie interesowało, kim jestem ani skąd pochodzę, tylko co umiem. Po roku zostałem kitmanem, czyli człowiekiem od sprzętu w akademii QPR. Miałem już cały etat i zobaczyłem, jak to wszystko wygląda od drugiej strony. Oni też mi się przyglądali i po dwóch latach dostałem ofertę pracy jako analityk. Krok po kroku, szczebel po szczeblu, aż trafiłem do drużyny seniorów. QPR grało w Championship, czyli na poziomie drugiej ligi. To już był kolosalny przeskok. Wtedy zaczęły do mnie docierać głosy, że do czego to podobne, aby Polak zabierał pracę Anglikom. Ale nie miały znaczenia.

Czytaj więcej

Liga Mistrzów. Puchar, który wieńczy długą podróż

Dlaczego przestało się panu tam podobać?

Nie przestało, tylko nabrałem apetytu na Premier League. Napisał do mnie jeden z head hunterów, że West Ham United poszukuje analityka do pierwszego zespołu. Elegancko zachował się dyrektor sportowy QPR, były reprezentant Anglii Les Ferdinand. W zasadzie poparł moje plany, uznając, że skoro mam 36 lat i już pewien dorobek, to powinienem spróbować pracy szczebel wyżej.

Jak przebiega taka zmiana? Idzie pan do klubu Premier League, a oni mówią: miło, że jesteś, czekaliśmy na ciebie?

Cudów nie ma. Nie wiem nawet, ilu było kandydatów na to miejsce, ale na pewno sporo. Musiałem spełnić kilka warunków, wśród których były trzy lata pracy w piłce seniorskiej. Przechodziłem rozmowy kwalifikacyjne. Pytano mnie na przykład, jakie mam wady, jak sobie radzę w sytuacjach konfliktowych oraz jakiej piosenki słucham najczęściej na Spotify. Chcieli wiedzieć jak najwięcej o człowieku, którego przyjmują pod swój dach. Rozmawialiśmy też o książkach. Dobrze trafili, bo ja połykam książki: angielskie, polskie, na bardzo różne tematy, wcale niezwiązane ze sportem. Piszę o nich na www.cpajksiazki.pl. No i okazało się, że pasuję. 4 lutego zostałem analitykiem West Hamu, w którym bramkarzem jest Łukasz Fabiański.

Czytaj więcej

Mołdawia-Polska 3:2. Bukmacherzy się cieszą, bo Polacy stawiają na Polaków

Jak wygląda sztab szkoleniowy takiego klubu?

To dobrze widać w ośrodku treningowym Rush Green, na przedmieściach Londynu, gdzie wszyscy mają swoje pokoje. Najważniejszy należy do menedżera Davida Moyesa. Z jego biurem sąsiadują pokoje pięciu trenerów, a każdy z nich jest specjalistą w innej dziedzinie. Analityków jest pięciu. Klub zaprosił do współpracy dwóch studentów-stażystów, którzy teoretycznie mogą mieć jakieś nowe, inne spojrzenie na interesujące nas sprawy. Jednym z nich jest Polak Gracjan Piaścik, student Solent University w Southampton na kierunku piłkarskim. Cały sztab pracujący z pierwszą drużyną West Hamu, z lekarzami, fizjoterapeutami, kucharzem, kitmanem liczy około 30 osób.

Jak w praktyce wygląda wasza praca?

Jesteśmy bankiem informacji dla menedżerów. Przedstawiamy wszelkie możliwe dane dotyczące przeciwników, ale i refleksje na temat naszych zawodników w kontekście konkretnych meczów. Wśród analityków w Anglii mówi się, że tę pracę można porównać do tego, czym zajmuje się CIA, która zbiera informacje, ale nie uprawia polityki.

Czytaj więcej

Barcelona się wzmacnia. Ilkay Guendogan znów zagra z Robertem Lewandowskim

Ale to może robić każdy, nawet przeciętny kibic…

Tyle że na podstawie tego, co zobaczy w telewizji. Analitycy klubów Premier League mają regulaminowo zapewniony dostęp do wszystkich meczów, pokazywanych ze wszystkich kamer. Wykonujemy więc pracę na miejscu, ale mamy dyżury na meczach i wtedy stajemy się również skautami. W Polsce ten termin oznacza poszukiwacza talentów. W Anglii ma szersze znaczenie. Analizując, także szukamy zdolnych piłkarzy, którzy mogliby trafić do naszego klubu.

Czy podczas meczów analitycy zajmują miejsca na ławkach rezerwowych?

Nie, siedzimy na górze trybuny, skąd jest lepszy widok na całe boisko. Mamy stały kontakt z ławką za pomocą krótkofalówki. Przesyłamy spostrzeżenia na bieżąco. Premier League zapewnia każdej drużynie tablet przy ławkach, na którym można oglądać powtórki w trakcie gry.

Jak często odbywają się narady analityków z trenerami i menedżerem?

W zależności od potrzeb, ale zawsze przed meczem i po meczu, aby można było przeanalizować uzyskane informacje oraz budować wokół nich strategię.

Czy wie pan wszystko o każdym zawodniku Premier League?

Wszystkiego nie wiem, ale dużo – na pewno. Mamy bazę danych o każdym piłkarzu. Tak jak każdy inny angielski klub na tym szczeblu. Ważne, jak się tę wiedzę wykorzystuje.

Widać, że nieźle, ale kiedy dochodzą mecze w Lidze Konferencji, to przybywa obowiązków…

Skoro West Ham wygrał te rozgrywki, to znaczy, że dajemy radę. Analizowałem grę przeciwników, w tym Fiorentiny, którą pokonaliśmy w finale. Było warto. Mogę powiedzieć o jakimś spełnieniu.

Wie pan, ilu polskich piłkarzy zdobyło któryś z klubowych pucharów Europy?

Zbigniew Boniek z Juventusem, Józef Młynarczyk z FC Porto, Jerzy Dudek z Liverpoolem, Robert Lewandowski z Bayernem, Grzegorz Krychowiak z Sevillą. Jeszcze paru innych, ale musiałbym zacząć pisać, żeby lista była pełna.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Wywiesił na stadionie baner "Strefa wolna od LGBT". Polonia Warszawa nałożyła zakaz klubowy
Piłka nożna
Trzy gole Jesusa Imaza. Jagiellonia wygrywa 4:0
Piłka nożna
Polskie drużyny w walce o europejskie puchary. Wszyscy chcą się dostać na salony
Piłka nożna
Mieli grać w europejskich pucharach, wkrótce mogą przestać istnieć. Ukraiński klub na skraju upadku
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Piłka nożna
Kim jest Leny Yoro - nastolatek, za którego Manchester United zapłacił fortunę?