Kiedy sześć lat temu Real przyjechał do Warszawy, trybuny świeciły pustkami. UEFA zamknęła wówczas stadion Legii za chuligańskie awantury. Wejść na trybuny mogli tylko dziennikarze i pracownicy obydwu klubów.
W środę przy Łazienkowskiej było już wielkie święto, choć w roli gospodarza nie występowali legioniści, lecz korzystający z naszej gościnności Szachtar. To był pokaz polsko-ukraińskiej solidarności. Wrażenie robiła przedmeczowa oprawa. Podczas odgrywania hymnu Ligi Mistrzów kibice ułożyli z kartonów flagi obu krajów. Potem zobaczyli kawał dobrego futbolu, jaki w Polsce mamy okazję oglądać od święta.
Czytaj więcej
Szachtar Donieck podejmie dziś w Warszawie broniący trofeum Real Madryt. Przy Łazienkowskiej takiej atrakcji dla kibiców futbolu od dawna nie było.
Szachtar chciał się odwdzięczyć Polakom za pomoc Ukrainie i zrobił wszystko, by dostarczyć nam futbolowej uczty. Pokazał niesamowity charakter, do pełni szczęścia zabrakło sił i trochę koncentracji w końcówce.
Real mając przed sobą El Clasico, chciał wygrać najmniejszym nakładem sił. Carlo Ancelotti posłał co prawda na boisko Karima Benzemę czy Toniego Kroosa, ale na ławce zostawił m.in. Lukę Modricia, Viniciusa Juniora i Davida Alabę. Szachtar to wykorzystał, chwilę po przerwie błąd w kryciu popełnił Ferland Mendy, a Ołeksandr Zubkow trafił głową na 1:0. Drugi raz w ciągu sześciu dni strzelił gola Królewskim.