– Kiedy dzwoni do mnie córka, jednego dnia jestem w Kijowie, następnego w Londynie. Czasem wstaję rano i nie wiem, gdzie się obudziłem – przyznał w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem „Marca” były kapitan, a dziś dyrektor sportowy Szachtara, Chorwat Darijo Srna. – Trudno opisać nasze życie po wybuchu wojny. Jesteśmy klubem bez adresu i to jest najbardziej bolesne.
Podobnie jak on mogą się poczuć piłkarze. Od 2014 roku, czyli po aneksji Krymu i rozpoczęciu działań wojennych w Donbasie, Szachtar zmuszony był do tułaczki po całej Ukrainie. Rywali podejmował w Charkowie, Kijowie i we Lwowie. Ale dziś nawet tam nie jest bezpiecznie, więc schronienie znalazł w Polsce. Treningi w bazie Legii w podwarszawskich Książenicach i występy w Lidze Mistrzów przy Łazienkowskiej łączy z podróżami do Ukrainy na spotkania Premier Lihy.