Reklama

Feta lub stypa

W niedzielę ostatnia kolejka. Legia Warszawa – do niedawna murowany faworyt – musi do końca walczyć o mistrzostwo z Piastem Gliwice.

Aktualizacja: 12.05.2016 19:59 Publikacja: 12.05.2016 19:41

Legia w Gdańsku. Miał być tytuł, został strach

Legia w Gdańsku. Miał być tytuł, został strach

Foto: PAP, Adam Warżawa

Toast Stanisława Czerczesowa po meczu z Piastem może odbić się Legii czkawką. Jej trener wzniósł go zaraz po tym, jak jego piłkarze w ubiegłą niedzielę w świetnym stylu rozprawili się z ekipą z Gliwic. Wygrali 4:0 i byli krok od tytułu. Zapytany o ten gest na pomeczowej konferencji, Rosjanin krygował się, mówiąc, że kwestia mistrzostwa wciąż jest otwarta, a Legia Piasta nie zlekceważy. Wydaje się, że była to jednak zwykła kurtuazja. Po przekonującym zwycięstwie z jedynym rywalem w drodze po mistrzostwo Legia była już naprawdę krok od tytułu, czuła się pewnie.

Wystarczyło, by warszawianie w środę wygrali z Lechią w Gdańsku, a już mogliby szykować garnitury na mistrzowską fetę na Starówce. Niespodziewanie przegrali 0:2 i potknęli się na niemal prostej drodze – być może właśnie przez zbyt dużą zuchwałość swojego szkoleniowca.

Czerczesow posłał na boisko w Gdańsku niemal rezerwowy skład, w jedenastce znaleźli się m.in. dawno niewidziani Michał Masłowski, Stojan Vranjes i Tomasz Brzyski. I zawiedli.

W co grał Czerczesow? Czy rzeczywiście eksperymentalny skład był wynikiem kontuzji w zespole i kartek? A może – takie głosy także się pojawiły – odłożył celebrację mistrzostwa do ostatniej kolejki, w której Legia w Warszawie zagra z Pogonią? – To ja wiem najlepiej, którzy zawodnicy są najlepiej przygotowani do gry, a którzy nie. Gdyby ktoś postronny spojrzał dziś na nasz skład, na pewno mógłby się zdziwić. Ale to nie tak, że uznaliśmy mecz z Pogonią za ważniejszy od starcia z Lechią – uspokajał Czerczesow po meczu.

Faktem jest jednak, że jeśli Legia straci tytuł przez porażkę w Gdańsku, będzie można dopisać ją do listy niedawnych wpadek – tuż obok decyzji o sprzedaniu Miroslava Radovicia przed meczami z Ajaxem Amsterdam w Lidze Europy czy organizacyjnego błędu w meczu z Celtikiem w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Reklama
Reklama

Tymczasem w Gliwicach radość. Dzięki wygranej z Ruchem w Chorzowie 3:0 zespół Radoslava Latala zrównał się punktami z Legią. Zdobędzie historyczne mistrzostwo, jeśli w ostatniej kolejce zdobędzie więcej punktów niż Legia. Przy równej liczbie punktów mistrzem zostaną piłkarze Czerczesowa.

W tytuł dla Piasta nie wierzą eksperci. – Myślę, że Legia nie popełni takiego błędu jak Ajax, który wypuścił mistrzostwo Holandii w ostatniej kolejce, i nie da się dogonić Piastowi – powiedział „Rz" były piłkarz Legii Maciej Murawski. – Legia odjechała wszystkim, pokazała, że jest skazana na tytuł. Co prawda Piast się dzielnie trzymał, dzięki czemu wyścig o mistrzostwo trwał do ostatniej chwili, ale trofeum należy się Legii – dodał Jacek Magiera. Podobnego zdania jest Stefan Białas: – W ubiegłym roku Legia przeżyła szok, tracąc niespodziewanie tytuł. Nie powinna więc powtórzyć tego błędu.

W Legii także nie wierzą w inny scenariusz. Wczoraj do miejskiego ratusza wpłynął wniosek o pozwolenie na przemarsz 45 tys. osób. Ma się rozpocząć tuż po meczu z Pogonią, a kibice spod stadionu Legii tradycyjnie przejdą na plac Zamkowy. To, czy feta nie zamieni się w stypę, zależy od piłkarzy.

O występ w europejskich pucharach grają Cracovia i Lechia. Ich bezpośrednia rywalizacja zapowiada się pasjonująco. W lepszej sytuacji są krakowianie, którym wystarczy przed własną publicznością zremisować. Tyle że podbudowani efektowną wygraną z Legią gdańszczanie będą bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Pewne gry w Europie, ale jeszcze nie medalu mistrzostw, jest Zagłębie Lubin. Dlatego zespół Piotra Stokowca w ostatniej kolejce z pewnością nie ułatwi Piastowi gry o mistrzostwo.

Na dole tabeli trwa bój o to, kto utrzyma się w ekstraklasie. Do pierwszej ligi spadło już Podbeskidzie Bielsko-Biała, a o to, by nie podzielić losu Górali, walczą kluby górnicze – z Zabrza i Łęcznej. Bliżej dna są Ślązacy.

Na ich miejsce już na pewno wskoczy zwycięzca z pierwszoligowego zaplecza, czyli Arka Gdynia, która po pięciu latach wraca do ekstraklasy. O drugie miejsce dające promocję do elity walczą jeszcze Wisła Płock i niedawny spadkowicz z ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz.

Reklama
Reklama

Ostatnia kolejka

Sobota: grupa spadkowa (mecze o 15.30): Korona – Jagiellonia (Eurosport2); Podbeskidzie – Wisła (kanał 38 nc+); Termalica – Górnik Z. (Canal+ Sport2); Śląsk – Górnik Ł. (nSport+)

Multiliga w Canal+ Sport od 14.30.

Niedziela: grupa mistrzowska (mecze o 18.00): Lech – Ruch (Eurosport2); Piast – KGHM Zagłębie (Canal+ Sport2); Legia – Pogoń (Canal+ i TVP2); Cracovia – Lechia (nSport+). Multiliga w Canal+ Sport od 17.00.

Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Z Armenii na tarczy, w Białymstoku bez kompleksów
Piłka nożna
Kibice Rayo Vallecano zaatakowani w Polsce. Co się stało na S8?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama