Po ostatnim gwizdku polscy piłkarze cieszyli się, jakby to oni wygrali. Trochę to dziwi, że satysfakcję daje im coś, co nie jest pełnią szczęścia.
Przecież prowadzili 2:0 i stracili tę przewagę w cztery minuty. To chyba nie jest powód do radości. Mogli się tylko cieszyć z cudzego nieszczęścia, jakim było niewykorzystanie przez Memphisa Depaya rzutu karnego w ostatniej minucie.
Bez pieszczot
Kiedy 24 marca reprezentacja rozgrywała ze Szkocją swój pierwszy mecz pod wodzą Czesława Michniewicza, jedenastka wykonywana w 94. minucie przez Krzysztofa Piątka dała nam remis 1:1. I tylko on został zapamiętany.
Czytaj więcej
Polacy pozbierali się po klęsce w meczu z Belgią i zremisowali 2:2 z Holandią. W końcówce rzutu karnego nie wykorzystał Memphis Depay.
Polacy muszą na sukces solidnie pracować, biegając i walcząc fizycznie, narażając się na żółte kartki. Dzieje się tak dlatego, że nie są zawodnikami, którzy pieszczą piłkę, imponują dryblingami, mijają przeciwników, w ogóle ich nie dotykając, a bramki zdobywają po przygotowywanych misternie akcjach, składających się z wielu podań.