Zawodnicy z Częstochowy po zwycięstwie nad Pogonią Szczecin cieszyli się tak, jakby zdobyli tytuł. Słusznie - to był jeden z najważniejszych meczów ligowej wiosny. Piłkarze pokazali charakter, bo odrobili straty, a Marek Papszun potwierdził, że umie zarządzać meczem i korzystać z głębokiej ławki, skoro bohaterami drugiej połowy zostali rezerwowi.
- Chcieliśmy przetrwać, a poszliśmy na wymianę ciosów. 4-5 moich piłkarzy grało z urazami i mogli sobie to spotkanie odpuścić, więc należą im się brawa za heroizm - mówił trener Rakowa.
Jego zespół zdobył tyle punktów, co Lech Poznań, ale był lepszy w meczach bezpośrednich. Raków ma więc karty w ręce. Teraz czekają go starcia z Górnikiem Łęczna, Cracovią, Zagłębiem Lubin i Lechią Gdańsk. Klub, który jeszcze pięć lat temu grał w drugiej lidze, może za chwilę zdobyć dublet, bo piłkarze z Częstochowy 2 maja wystąpią w finale Pucharu Polski.
Czytaj więcej
Derby County, klub reprezentanta Polski, Krystiana Bielika, po porażce 0:1 w meczu z Queens Park...
Lech wiosną stracił tylko cztery gole, ale każdy kosztował dużo. Kolejorz dwa razy przegrał i dwukrotnie zremisował, więc dziś - choć przewodził tabeli przez 22 kolejki - ogląda plecy rywali.