Mecz w Lyonie zaczął się od trzęsienia ziemi, bo już w pierwszej minucie Paul Pogba sfaulował w polu karnym Shane'a Longa, a Robbie Brady wykorzystał najszybciej podyktowaną jedenastkę w historii mistrzostw Europy. Irlandczycy byli na dobrej drodze, by po 35 latach wreszcie pokonać Francuzów i wyrównać rachunki krzywd.
Wyrzucenie gospodarzy z turnieju miało być zemstą za to, co wydarzyło się w barażu do mistrzostw świata w RPA. Francja zapewniła sobie wówczas awans kosztem Irlandii, bo sędzia nie zauważył, że przed decydującym golem Thierry Henry zatrzymał piłkę w boisku ręką.
Długo się wydawało, że plan Irlandii ma szansę na realizację. Francuzi najedli się strachu, uratował ich dopiero Antoine Griezmann, strzelając po przerwie dwie bramki w odstępie trzech minut. Strzeliłby i trzecią, gdyby nie interwencja Shane'a Duffy'ego. Kiedy obrońca rywali sfaulował wychodzącego na czystą pozycję napastnika Atletico i dostał czerwoną kartkę, stało się jasne, że Francji nie spotka już nic złego. Jej przewaga była ogromna. Irlandię dobić mogli Andre Pierre-Gignac, Blaise Matuidi, Kingsley Coman i Olivier Giroud. Ale byli nieskuteczni.
Francuzi rywala w ćwierćfinale poznają w poniedziałek wieczorem. Będzie nim Anglia lub Islandia.
—t.w.