Kiedy sześć lat temu ze łzami w oczach opuszczał Katalonię, było pewne, że prędzej czy później na Camp Nou powróci. Jego nazwisko pojawiało się przy dymisjach kolejnych trenerów, ale Xavi Hernandez grzecznie odmawiał, twierdząc, że na prowadzenie takiego zespołu jak Barca jest za wcześnie.
Teraz pomocy odmówić nie mógł, bo Barcelona wpadła w ogromny kryzys: finansowy i sportowy. W lidze jest w środku tabeli, nie wygrała czterech meczów z rzędu. Przerwa na eliminacje mundialu nie mogła przyjść w lepszym momencie, choć część zawodników rozjedzie się na zgrupowania, a inni leczą kontuzje. Czasu na spokojną pracę Xavi mieć nie będzie, a jego debiut przypadnie na derbowe spotkanie z Espanyolem (20 listopada).