Napoli - Legia Warszawa. Z wizytą u Diego

Legia poleciała do Włoch, by rozegrać najtrudniejszy mecz w tym roku. Na stadionie im. Maradony zmierzy się z Napoli, niepokonanym liderem Serie A.

Publikacja: 20.10.2021 18:46

Czesław Michniewicz stał się zakładnikiem własnego sukcesu

Czesław Michniewicz stał się zakładnikiem własnego sukcesu

Foto: Reporter, Andrzej Iwańczuk

Bycie kibicem Legii wymaga w tym sezonie sporej wyrozumiałości. W Ekstraklasie rozczarowanie goni rozczarowanie, przerywane i rekompensowane udanymi występami w Europie. No bo kto by przypuszczał, że po dwóch kolejkach w silnej grupie Legia będzie mieć komplet punktów i ani jednej straconej bramki?

– Pierwsze miejsce w Lidze Europy jest miłe, ale na koniec dnia i tak wszyscy spoglądają w tabelę Ekstraklasy – zdaje sobie sprawę Czesław Michniewicz. A tam niżej są tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Warta Poznań i Górnik Łęczna.

Nowym otwarciem mogła być wygrana z Lechem, ale Legia doznała już szóstej ligowej porażki w dziewiątym meczu i do lidera z Poznania traci 15 punktów. Biorąc pod uwagę, że ma jeszcze dwa zaległe spotkania (z Zagłębiem Lubin i beniaminkiem z Niecieczy), a kryzys prędzej czy później dopadnie też jej konkurentów, strata ta wcale nie musi oznaczać pożegnania z tytułem. Ale jej gra słusznie niepokoi.

Praca na walizkach

Michniewicz stał się zakładnikiem własnego sukcesu. Przez rok wywalczył z Legią mistrzostwo Polski i przywrócił jej europejskie puchary. Zrobił nawet więcej, niż oczekiwano. Wyeliminował silniejszą i bogatszą Slavię Praga, ograł w Moskwie Spartaka, a przy Łazienkowskiej – Leicester. Przechytrzył swojego ulubionego trenera Brendana Rodgersa.

Czytaj więcej

Ekstraklasa: Lech lepszy od Legii w przeboju kolejki

Na antenie Canal+ w programie „Liga+ Extra" przyznał ostatnio, że rok pracy przy Łazienkowskiej to jak kilka lat spędzonych w innym polskim klubie. I że od początku miał świadomość, gdzie przychodzi. Był przygotowany, że po każdej wpadce jego notowania drastycznie spadną, więc kiedy słucha i czyta, że jego posada jest zagrożona, można mu wierzyć, że nie zawraca sobie tym głowy.

Podejmując się pracy w stolicy, trzeba mieć wiecznie spakowaną walizkę. Cierpliwość nie jest cnotą szefów Legii. Przekonał się o tym m.in. Jacek Magiera, przekonał również Aleksandar Vuković. Każdy z nich zdobył mistrzostwo, każdy już parę miesięcy później, po słabym starcie kolejnego sezonu, tracił pracę.

Michniewicza bronią wyniki w pucharach, choć od kilku dni w mediach przewijają się nazwiska jego potencjalnych następców. Są kandydatury logiczne i zrozumiałe, choć w tym momencie mało prawdopodobne do zrealizowania – jak twórcy sukcesów Rakowa Częstochowa Marka Papszuna, są także te zaskakujące – jak byłego selekcjonera Jerzego Brzęczka i obecnego trenera kadry Paulo Sousy.

Niezadowolenie przy Łazienkowskiej rośnie, ale nerwowych ruchów na razie nie będzie. Nie ma na to czasu, a zatrudnienie nowego trenera nie gwarantuje, że drużyna niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zacznie grać lepiej i przede wszystkim skuteczniej. Jak w Lidze Europy, gdzie do zdobycia sześciu punktów wystarczyło jej w sumie pięć uderzeń na bramkę.

Pierwszą strzelbą Legii jest Mahir Emreli. To on zapewnił zwycięstwo nad Leicester, ma już dziesięć goli i udanie zastępuje Tomasa Pekharta. Czech był królem poprzedniego sezonu, ale w tym brakuje mu amunicji. Do Neapolu w ogóle nie pojechał. Podczas treningu uszkodził nos i musi przejść operację.

Dwudziestu Zielińskich

Napoli na mecz z Legią wyjdzie m.in. bez Piotra Zielińskiego. Reprezentant Polski doznał urazu pleców. – Będzie go brakowało, ale z drugiej strony mamy dwudziestu innych Zielińskich w kadrze – mówi trener Luciano Spalletti.

To najlepiej obrazuje, jak trudne wyzwanie czeka dziś piłkarzy z Warszawy. Pytanie, którą wersję Napoli zobaczymy. Zespół z Neapolu, tak jak Legia, pokazuje bowiem dwie twarze. Tylko w przeciwieństwie do mistrza Polski błyszczy na krajowym podwórku, a kłopoty ma w pucharach.

Napoli w Serie A wygrało wszystkie osiem meczów, pokonując m.in. Juventus, i straciło tylko trzy gole. W Lidze Europy wywiozło punkt z Leicester (2:2), ale potem przegrało ze Spartakiem (2:3). Pechowo, bo błyskawicznie objęło prowadzenie, ale przez prawie godzinę musiało sobie radzić w osłabieniu po czerwonej kartce Mario Ruiego.

– Nie zabraknie nam zaangażowania, chcemy wygrać dla naszych kibiców – podkreśla Spalletti i zapowiada, że tym razem wystawi najmocniejszą jedenastkę, choć przed jego zawodnikami ważne spotkanie z Romą. A liga jest jak na razie traktowana priorytetowo, bo zwariowany na punkcie futbolu Neapol na mistrzostwo czeka już ponad 30 lat – odkąd grał tu obecny patron stadionu Diego Maradona.

Jeśli Spalletti dotrzyma słowa i nikogo nie będzie oszczędzał, to w ataku powinien zagrać skuteczny Nigeryjczyk Victor Osimhen, na skrzydle mistrz Europy i kapitan Lorenzo Insigne, w obronie trudny do przejścia Senegalczyk Kalidou Koulibaly, a w bramce reprezentant Kolumbii David Ospina.

Napoli to w zasadzie ekipa bez słabych punktów, aż siedmiu jej piłkarzy jest wartych więcej niż cała kadra Legii (według branżowego portalu Transfermarkt 27,73 mln euro, Napoli łącznie 518,55 mln) i gdyby decydowały tylko te względy, mistrz Polski byłby bez szans.

Ale na szczęście nie decydują i w czwartek kibice na pewno znów uwierzą, że Legia jeszcze raz jest w stanie dokonać niemożliwego.

 

GRUPA C

Spartak Moskwa – Leicester 3:4

W czwartek grają: Napoli – Legia Warszawa (21.00, Viaplay)

1. Legia 2 6 2-0

2. Leicester 3 4 6-6

Bycie kibicem Legii wymaga w tym sezonie sporej wyrozumiałości. W Ekstraklasie rozczarowanie goni rozczarowanie, przerywane i rekompensowane udanymi występami w Europie. No bo kto by przypuszczał, że po dwóch kolejkach w silnej grupie Legia będzie mieć komplet punktów i ani jednej straconej bramki?

– Pierwsze miejsce w Lidze Europy jest miłe, ale na koniec dnia i tak wszyscy spoglądają w tabelę Ekstraklasy – zdaje sobie sprawę Czesław Michniewicz. A tam niżej są tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Warta Poznań i Górnik Łęczna.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Piłka nożna
Borussia Dortmund skarciła gwiazdy PSG
Piłka nożna
Niemiecka i hiszpańska prasa po Bayern - Real. "Nierozstrzygnięta bitwa w Monachium"
Piłka nożna
Bayern - Real. Cztery gole i cztery minuty, które wstrząsnęły półfinałem Ligi Mistrzów
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił