Lech zasłużył na zwycięstwo. Był lepszy, jego akcje miały więcej polotu, przeprowadzane były w szybkim tempie. Lechici wypracowali więcej dobrych sytuacji do zdobycia goli. Mimo to gra była dość wyrównana, a niewiele brakowało, żeby to Legia na początku ustawiła sobie przeciwnika. Już w 4. minucie strzeliła gola po rzucie wolnym, jednak sędzia Tomasz Musiał uznał, że legionista pomagał sobie ręką. W chwilę później, po dalekim strzale Adriela Ba Louy piłka otarła się o słupek bramki Legii.
Później akcje przenosiły się spod jednego pola karne, pod drugie. Niecelnie uderzył Jakub Kamiński, piłka po strzale Josue z wolnego odbiła się od poprzeczki bramki Lecha. Z kolei po wolnym dla poznaniaków Kacper Tobiasz musiał bronić strzał kolegi. Mateusz Wieteska tak niefortunnie odbił piłkę, że leciała ona do legijnej bramki.
Druga połowa mogła zacząć się idealnie dla gospodarzy. Luquinhas zabrał piłkę Bartoszowi Salamonowi, podał na środek, gdzie Mahir Emreli nie trafił głową do bramki. Była to najlepsza sytuacja Legii w całym meczu.
Czytaj więcej
– Nie będę trenerem. Myślę bardziej o roli eksperta telewizyjnego. Mam też pomysł na biznes w Polsce – mówi Stefanowi Szczepłkowi Łukasz Fabiański, bramkarz, który 9 października rozegrał ostatni, 57. mecz w reprezentacji Polski.