Przez godzinę piłkarze obu drużyn testowali cierpliwość kibiców. Oglądaliśmy futbolowe szachy, emocji było jak na lekarstwo. Rosły wątpliwości, czy kolejny turniej w kalendarzu ma sens. Końcówka tego wieczoru wynagrodziła jednak cierpienia.
Wystarczył gol Mikela Oyarzabala, by tempo nabrało przyspieszenia. Francuzi rzucili się do odrabiania strat i błyskawicznie wyrównali. Asystował Kylian Mbappe, efektownym strzałem z dystansu popisał się Karim Benzema, Unai Simon nie sięgnął podkręconej piłki i po dwóch minutach rywalizacja zaczynała się od nowa.
Czytaj więcej
Polacy wykonali zadanie i pokonali na Stadionie Narodowym reprezentację San Marino 5:0, ale w grze naszej drużyny było więcej frustracji niż radości.
Jej finał był szczęśliwy dla Francji. Mbappe dostał podanie od Theo Hernandeza, zwiódł bramkarza i trafił na 2:1. Wydawało się, że był na spalonym, interweniował VAR, ale gol został uznany, bo piłkę po drodze dotknął jeszcze hiszpański obrońca.
Hiszpanie w końcówce przypuścili szturm na francuską bramkę, ale nie znaleźli sposobu na świetnie spisującego się Hugo Llorisa. Trójkolorowi okazali się mistrzami powrotów, bo w półfinale, przegrywając 0:2, pokonali Belgów. Za zwycięstwo w turnieju zarobili 6 mln euro, zostali pierwszą drużyną, która do mistrzostwa Europy i świata dołożyła triumf w Lidze Narodów.