Anglicy poskarżyli się Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) na rzekomo rasistowskie zachowanie Kamila Glika wobec Kyle’a Walkera podczas niedawnego meczu w Warszawie.
Nie wiem, co powiedział lub pokazał Glik Walkerowi, ale złapał go za gardło na pewno nie z powodu czarnego koloru jego skóry. Kiedy piłkarze na boisku biorą się za łby, to nie patrzą, jak kto wygląda, tylko każdy stara się wykazać swoją wyższość i rację.
Czytaj więcej
Polacy zagrali z Anglikami najlepszy mecz za kadencji Paulo Sousy, a baraże o przyszłoroczny mund...
Czasami przy okazji powiedzą coś, co zwykle nie nadaje się do powtórzenia ze względów obyczajowych, po czym podadzą sobie ręce lub nie i grają dalej. A kiedy już emocje opadną, zwykle żałują czynów i słów. Tak w tym sporcie jest. Oczywiście jeśli ktoś jest chamem, brutalem, rasistą czy homofobem to należy to piętnować i karać. Kartkami i dyskwalifikacjami. Jednak takich udowodnionych przypadków na szczęście nie ma dużo.
Glik zmężniał
W roku 2013, po porażce Polski z Anglią 0:2, do polskiej szatni na Wembley wszedł wściekły prezes Zbigniew Boniek i powiedział, co myśli o grze. Najbardziej dostało się Glikowi. Sens uwagi Bońka sprowadzał się do miejsca urodzenia Glika. – To taki z ciebie Ślązak? Ślązacy nie dają sobie w kaszę dmuchać. Znam z boiska walecznych i honornych Ślązaków – powiedział. Czy jakoś tak. Glik nie położył uszu po sobie, coś odpysknął, ale jak widać, wyciągnął wnioski.