Petrakow to trener z dużym doświadczeniem, który w 2019 roku zdobył z Ukrainą mistrzostwo Europy do lat 20. Teraz stoi przed sporym wyzwaniem, gdyż zastępuje Andrija Szewczenkę, z którym ukraińska kadra odniosła sukces na ostatnim Euro.
Kilka dni temu na konferencji prasowej Petrakow wydał takie oświadczenie: „W lutym przez pandemię ciągle siedziałem w domu, długo nie pracowałem. Pomyślałem, że pójdę na spacer po Kijowie. [...] Wszedłem do katedry św. Zofii, gdzie widnieją fotografie wszystkich, którzy zginęli na wojnie: żołnierzy, młodych dziewcząt i chłopaków. Zdałem sobie sprawę, że teraz nie ma miejsca na powoływanie piłkarzy z Rosji ani na pojednanie a priori. Tak wiele dzieci zostało sierotami... Dlatego na ten moment nie ma o tym mowy, może z czasem".
Ukraińcy coraz większą wagę przykładają do tego, by poprzez sport umocnić tożsamość narodową i by świat się o ich staraniach dowiedział.
Za grę w lidze rosyjskiej miejsce w reprezentacji Ukrainy piłkarze tracili już wcześniej. Jarosław Rakicki był przez wiele lat filarem defensywy drużyny narodowej, do czasu gdy nie zmienił barw klubowych. W 2019 roku przeszedł z Szachtara Donieck do rosyjskiego Zenita Sankt Petersburg i przez kibiców został okrzyknięty zdrajcą, niegodnym reprezentowania kraju. Od tamtego momentu powołania już nie otrzymał.
Warto wspomnieć, że klub z Doniecka mocno odczuł wojnę za sprawą zniszczonego przez eksplozje stadionu Donbass Arena. Decyzja Petrakowa pokazuje, że nie ma wyjątków dla ważnych i zasłużonych zawodników. Grasz u wroga, możesz pożegnać się z reprezentacją.