Huragan szaleje nad Lubinem. W środku poprzedniego tygodnia zawodnicy Mariusza Lewandowskiego przegrali w Pucharze Polski z III-ligowym Huraganem Morąg 2:3 i już na tym etapie musieli się pożegnać z rozgrywkami. Efektem tej porażki było polowanie na czarownice, które zarządził w klubie (w całości należącym do spółki Skarbu Państwa KGHM), prezes Mateusz Dróżdż.
Prezes – prawnik z wykształcenia i zawodu – zapowiedział zamrożenie części ruchomej premii zawodnikom swojego klubu (co jest niezgodne z prawem), nakazał piłkarzom kupno karnetów na przyszły sezon dla tych kibiców, którzy pofatygowali się do Morąga, a także rozkazał sztabowi szkoleniowemu pokrycie kosztów zgrupowania w Gniewinie. Szeptem dodawało się, że Lewandowski dostał nie tylko po kieszeni, ale postawiono przed nim ultimatum – miał w weekend wygrać spotkanie z Pogonią Szczecin. Tymczasem w sobotę Zagłębie grające w najsilniejszym składzie – w przeciwieństwie do pucharowego starcia, gdzie wystąpiła młodzież – przegrało u siebie z Pogonią 0:2.
Dróżdż jednak powinien wstrzymać się z obliczonymi na tani poklask deklaracjami. Nakazanie trenerowi pokrycia kosztów zgrupowania przed meczem pucharowym jest dość wyraźną sugestią iż było ono niepotrzebne i aluzją, że zajmowano się tam integracją albo wypoczynkiem. W każdym razie nie trenowaniem. Oczywiście z ust prezesa takie zdanie nie padło, ale jak można inaczej interpretować rozkaz zwrotu kosztów?
Tymczasem ile to razy kibice słyszeli złote porady ekspertów wszelkiej maści, którzy twierdzili iż w razie kryzysu najlepszym rozwiązaniem jest integracja? Wspólny wypad na piwo, by piłkarze wyjaśnili sobie wszelkie wątpliwości? Lewandowski jest zatrudniony w roli trenera i jeśli uznał, że potrzebuje zgrupowania drużyny, to miał je prawo zorganizować. Natomiast karanie go i kazanie mu zwracania kosztów za ten obóz jest typowym zagraniem pod publiczkę.
W tej kolejce Zagłębie nie było jedynym faworytem, który się dotkliwie przewrócił na wydawałoby się łatwej przeszkodzie. W zasadzie cała czołówka zaliczyła występy znacznie poniżej oczekiwań swoich kibiców. Rozpoczęła Lechia Gdańsk, która w piątkowe popołudnie przegrała z Wisłą Płock 0:1 (było to dopiero drugie zwycięstwo Nafciarzy w tym sezonie). Najskuteczniejszy zawodnik gości, Portugalczyk Flavio Paixao nie wykorzystał rzutu karnego.