Lech zapomniał, jak się atakuje

Przed meczem w Poznaniu trener Zagłębia Lubin Rafał Ulatowski przekonywał, że po rozegraniu całej 19. kolejki ekstraklasy, to o tym spotkaniu będzie mówiło się najwięcej.

Publikacja: 01.03.2008 02:09

Jeśli rzeczywiście tak się stanie i na innych stadionach po ostatnim gwizdku kibice będą gwizdać tak głośno, jak przy Bułgarskiej, gdzie nie padła żadna bramka, seria przejdzie do historii nie jako ta z największą frekwencją (jest na to szansa), ale jako jedna z najnudniejszych.

Franciszek Smuda jeszcze jesienią ustawiał swoją drużynę tak, że strzelała dużo goli, niewiele mniej traciła, a radość i swoboda, z jaką piłkarze poruszali się po boisku, przypominała futbol latynoamerykański. Jako że losy meczów rozstrzygały się w końcówkach, trener zyskał wówczas pseudonim „Hitchcock” i nosił go z dumą, opowiadając, że zawsze będzie wolał, by jego drużyna wygrała 4:3 niż 1:0. W pierwszej połowie piątkowego meczu Lech jednak nie tylko nie oddał choćby jednego strzału na bramkę, ale tak przeraźliwie bał się zaatakować, że rzadko docierał nawet pod pole karne przeciwnika.

Zagłębie w obronie grało równie dobrze (zupełnie niewidoczny był brak Manuela Arboledy, który tak bardzo chciał odejść do Lecha, że trafił do rezerw klubu z Lubina), ale znacznie groźniej w ataku. Piłkarze Ulatowskiego, który przekonuje coraz bardziej, że pomagając Czesławowi Michniewiczowi był chyba kimś więcej niż tylko asystentem, aż 15 razy uderzali na bramkę Krzysztofa Kotorowskiego. Bramkarz Lecha nie dał się jednak pokonać i już od 414 minut zachowuje czyste konto w ekstraklasie.

Prowadzący mecz pierwszy polski sędzia zawodowy Grzegorz Gilewski w drugiej części nie dopatrzył się dwóch przewinień gospodarzy, które mogły dać zwycięstwo Zagłębiu. Najpierw Piotr Reiss brutalnie sfaulował Rui Miguela, za co mógł otrzymać nawet czerwoną kartkę, a 10 minut przed końcem Luis Henriquez w niegroźnej sytuacji sfaulował Sretena Sretenovicia w polu karnym.

W drugim piątkowym meczu Polonia Bytom pokonała Zagłębie Sosnowiec 1:0 po golu Jacka Trzeciaka. Po raz pierwszy od dwudziestu lat mecz ekstraklasy rozegrany został na stadionie w Bytomiu.

Reklama
Reklama

Żółte kartki: S. Sretenović, M. Iwański, R. Miguel (Zagłębie). Sędziował Grzegorz Gilewski (Radom).

Widzów 16 000.

Lech: Kotorowski – Kikut, Kucharski, Bosacki, Henriquez – Zając (63, Pitry), Murawski, Quinteros (46, Wilk), Bandrowski – Rengifo, Reiss. Zagłębie: Ptak – Bartczak, Stasiak, Sretenović, Lacić – Pawłowski, Iwański, Jackiewicz, Rui Miguel (82, Gomes), Kolendowicz (46, Goliński) – Chałbiński (69, Włodarczyk).

Polonia Bytom – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (1:0)

Bramka: J. Trzeciak (6). Żółte kartki: P. Wojciechowski, T. Owczarek, M. Przybylski (Polonia), T. Łuczywek, P. Małecki (Zagłębie). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok).

Widzów 6 000.

Reklama
Reklama

Polonia: Kiełpin – Wojciechowski, Stanov, Owczarek, Sokołenko – Trzeciak (61, Zieliński), Grzyb, Bazik (88, Dziółka), Przybylski, Wolański – Podstawek (77, Robaszek). Zagłębie: Bensz – Łuczywek, Marek (80, Folc), Hosić, Komorowski – Bednar (64, Skrzypek), Berliński, Pach, Chwalibogowski (46, Cygnar) – Olszar, Małecki.

Jeśli rzeczywiście tak się stanie i na innych stadionach po ostatnim gwizdku kibice będą gwizdać tak głośno, jak przy Bułgarskiej, gdzie nie padła żadna bramka, seria przejdzie do historii nie jako ta z największą frekwencją (jest na to szansa), ale jako jedna z najnudniejszych.

Franciszek Smuda jeszcze jesienią ustawiał swoją drużynę tak, że strzelała dużo goli, niewiele mniej traciła, a radość i swoboda, z jaką piłkarze poruszali się po boisku, przypominała futbol latynoamerykański. Jako że losy meczów rozstrzygały się w końcówkach, trener zyskał wówczas pseudonim „Hitchcock” i nosił go z dumą, opowiadając, że zawsze będzie wolał, by jego drużyna wygrała 4:3 niż 1:0. W pierwszej połowie piątkowego meczu Lech jednak nie tylko nie oddał choćby jednego strzału na bramkę, ale tak przeraźliwie bał się zaatakować, że rzadko docierał nawet pod pole karne przeciwnika.

Reklama
Piłka nożna
Wszyscy go lubią. Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski ma zostać Jan Urban
Piłka nożna
Chelsea wygrała klubowe mistrzostwa świata, ale się nie zatrzymuje. Na transfery wydała już fortunę
Piłka nożna
Lech ma nowych piłkarzy, Legia ma Superpuchar Polski. Niespodzianka w Poznaniu
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama