„Special One”, „Mag z Setubal”, „Clooney futbolu” – tak włoskie gazety i telewizje witały u siebie półtora roku temu najgłośniejszego trenera świata. Teraz zastanawiają się, czy pod maską kpiącego półuśmieszku nie kryje się pospolity, arogancki grubianin, któremu od nadmiaru pieniędzy i popularności przewróciło się w głowie.[wyimek]Sprawy stanęły na głowie: trener stał się większą gwiazdą calcio niż piłkarze [/wyimek]
W niedzielę po dość pechowym remisie Interu z Atalantą w Bergamo Mourinhno czekał na swoich piłkarzy w autokarze. Przed wejściem krótkie wywiady z futbolistami kręciła telewizja Inter Channel, a dzięki odpowiednim pozwoleniom nagrywał je również dziennikarz „Corriere dello Sport” Andrea Ramazzotti. Z sobie tylko znanych powodów Portugalczyk wysiadł z autokaru i zaczął ordynarnie wyzywać dziennikarza. Uwaga: „Panie trenerze, ja pana nie obrażam” wywołała kolejny stek wyzwisk.
Gdy właściciel Interu Massimo Moratti, potentat naftowy i jeden z najlepiej wychowanych Włochów, dowiedział się o incydencie, zadzwonił do Ramazzottiego z przeprosinami. Mourinho we wtorek zwołał konferencję prasową, przyznał się do błędu, ale uznał, że nie ma za co publicznie przepraszać, co rozsierdziło Italię. Włosi są w stanie ludziom pięknym i bogatym wybaczyć wiele. Ale arogancji wobec maluczkich – nigdy.
Portugalczyk pracuje we Włoszech od kilkunastu miesięcy i z miejsca, po części z winy bezkrytycznych mediów, wykreował się na futbolową gwiazdę pierwszej jasności. Dzięki kontrowersyjnym, prowokacyjnym wypowiedziom niezmiennie trafiał na pierwsze strony gazet i grał pierwsze skrzypce w programach telewizyjnych, nie tylko sportowych.
W końcu sprawy stanęły na głowie. Po raz pierwszy w historii włoskiej piłki trener stał się popularniejszy od piłkarzy. W wydanym właśnie almanachu calcio to Mourinho jest na okładce. Nie przydarzyło się to Arrigo Sacchiemu, Marcelo Lippiemu czy Carlo Ancelottiemu. Nad fenomenem Mourinha pochylają się socjologowie i futbolowe autorytety. I wychodzi im, że megaloman z Setubal potrzebuje medialnego hałasu jak powietrza, a że zgłębił tajniki mediów nie gorzej od futbolowych, podsuwa im to, co lubią najbardziej – permanentny konflikt podlany arogancją.