Jeden z pierwszych nauczycieli futbolu w Polsce, trener Cracovii Franta Kożeluh, był uczniem trenera praskiej Slavii Szkota Johny’ego Maddena. Inny słynny do dziś klub z Pragi – Sparta – przyjął kolor swoich koszulek – czerwonych, wpadających w bordo – od londyńskiego Arsenalu.
W roku 1920 Czechosłowacja grała już w finale turnieju olimpijskiego w Antwerpii, który z braku innych zawodów międzynarodowych można uznać za namiastkę mistrzostw świata.
Kiedy pod koniec lat 20. Austriak Hugo Meisl, jeden z tytanów futbolu tamtych lat (trener, sędzia, autor przepisów, organizator), wymyślił rozgrywki dla mistrzów i wicemistrzów krajów Europy Środkowej (Mitropa Cup), Sparta i Slavia należały do najlepszych uczestników. To były wówczas potęgi europejskie, tak atrakcyjne dla zagranicznych piłkarzy, jak dziś potentaci z Hiszpanii, Włoch czy Anglii.
W tamtych latach poziom i trendy w europejskim futbolu wyznaczały kluby Pragi, Wiednia i Budapesztu – Sparta, Slavia, Rapid, Austria, Vienna, Ferencvaros czy Ujpest. Mówiono o naddunajskiej szkole piłki nożnej, a tzw. czeska uliczka – prostopadłe podanie do napastnika wybiegającego na pozycję strzelecką – stała się jednym z kanonów futbolu, wspominanym i dziś.
Mecze Polaków z Czechami zazwyczaj źle się dla nas kończyły. Czechosłowacja była naszym pierwszym przeciwnikiem w eliminacjach mistrzostw świata. W meczu na Stadionie Wojska Polskiego (1933) przegraliśmy 1:2. Rewanż oddaliśmy walkowerem. Ministerstwo Spraw Zagranicznych uznało, że napięte stosunki polityczne na linii Warszawa – Praga nie sprzyjają kontaktom sportowym. FIFA ukarała PZPN grzywną. Czesi pojechali na mistrzostwa świata do Włoch, gdzie przegrali tylko z gospodarzami. Gwiazdą wicemistrzowskiej drużyny był Frantisek Planicka, obok Hiszpana Zamory najsłynniejszy bramkarz przed wojną. Oldrzich Nejedly został wówczas królem strzelców.