Wisła na wielkich zakupach, czyli Rosenborg z Krakowa

Różnica między Wisłą z czasów Henryka Kasperczaka a obecną jest taka, że tamta reprezentantów Polski wychowywała, a ta ich kupuje.

Aktualizacja: 11.02.2008 10:43 Publikacja: 11.02.2008 03:17

Wojciech Łobodziński strzelił bramkę w ostatnim meczu reprezentacji z Czechami

Wojciech Łobodziński strzelił bramkę w ostatnim meczu reprezentacji z Czechami

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Wisła Kraków dostaje ostatnio wszystko, czego chce. W lidze jest liderem, bijąc rekordy zdobywanych punktów. Miasto buduje jej piękny stadion – podstawę klubowego biznesu w każdej cywilizowanej lidze. UEFA wprowadza od 2009 roku ułatwienia w eliminacjach do Ligi Mistrzów jakby skrojone na miarę takich drużyn jak Wisła. Na rynku transferowym lider ekstraklasy kupuje świetnych piłkarzy, do tego w przecenie.

W sobotę kontrakt podpisał Wojciech Łobodziński, mistrz Polski z Zagłębia Lubin. Trzeba było za niego zapłacić śmieszną jak na jednego z najlepszych ostatnio reprezentantów Polski sumę odstępnego: 400 tysięcy euro. Od środy jest z drużyną z Krakowa inny kadrowicz Leo Beenhakkera Radosław Matusiak – wypożyczony z Heerenveen, Wisła ma mu tylko płacić pensję.

Dziś ma się zacząć ostatni etap starań o Łukasza Gargułę, najlepszego – gdy jest zdrowy – rozgrywającego ligi. Spór między Wisłą a GKS Bełchatów o Gargułę będzie musiał najprawdopodobniej rozstrzygnąć Wydział Gier PZPN. Jeśli orzeknie, że w kontrakcie piłkarza z GKS jest kwota odstępnego 300 tysięcy euro, lider ekstraklasy zapłaci tylko tyle. Działacze GKS twierdzą, że kwoty nie ma, ale podobno to tylko gra na zwłokę, bo sprawa jest nie do wygrania.

Chcemy być polskim Rosenborgiem Trondheim - Jacek Bednarz dyrektor sportowy Wisły

Po Gargule Wiśle zostanie w tym oknie transferowym tylko jeden cel: Jacek Krzynówek. Za pomocnika reprezentacji trzeba będzie Wolfsburgowi zapłacić znacznie więcej niż za Łobodzińskiego, Matusiaka i Gargułę razem wziętych, ale nawet jeśli nie uda się go ściągnąć, nic wielkiego się nie stanie.

I bez Krzynówka Wisła będzie miała kadrę tak silną jak wówczas, gdy prowadził ją Henryk Kasperczak. Oczekiwania – kibiców, ale przede wszystkim właściciela – też będą podobne. I to jest dziś dla tej drużyny największe niebezpieczeństwo. Jeśli wyjdzie z niego cało, może uciec rywalom w kraju bardzo daleko.

Zdobędziemy ten puchar – miał powiedzieć Bogusław Cupiał, gdy Wisła wracała do Krakowa po wyeliminowaniu Schalke w III rundzie Pucharu UEFA. Był grudzień 2002 roku. Wiosną okazało się, że piłkarze Cupiała jednak pucharu nie zdobędą, bo Lazio okazało się za silne, ale noc zwycięstwa w Gelsenkirchen na długo zapadła właścicielowi w pamięć.

Odtąd wydawanie pieniędzy tylko po to, by wygrywać we własnej lidze – choćby najpiękniej – przestało go cieszyć, a Wisła zaczęła żyć od jednej pucharowej jesieni do drugiej. Czyli od rozczarowania do rozczarowania: w 2003 przegrana z Valerengą, w 2004 z Dynamem Tbilisi. Gdy rok później właściciel Telefoniki i Wisły zobaczył w Atenach, jak jego piłkarze wypuszczają z rąk niemal pewny już awans do Ligi Mistrzów, postanowił, że więcej do drużyny dokładać nie będzie. Przestał bywać na stadionie, władzę w klubie powierzał coraz bardziej przypadkowym ludziom. Wytrwał w postanowieniu z Aten dwa lata, a klub przeżył w tym czasie zapaść zakończoną ósmym miejscem w lidze w 2007 roku.

Teraz wydawanie pieniędzy na piłkarzy znów zaczęło mu sprawiać radość, a czasy są już inne. Za Macieja Żurawskiego Cupiał zapłacił aż dwa miliony marek, kiedy przyszły kapitan reprezentacji był w niej dopiero sprawdzany. Tak było niemal ze wszystkimi polskimi zawodnikami z wielkiej Wisły czasów Henryka Kasperczaka. Mirosław Szymkowiak, Marcin Baszczyński, Maciej Stolarczyk w Krakowie wypromowali się na tyle, by dostać szansę gry w meczach reprezentacji o punkty, a nie tylko towarzyskich. Arkadiusz Głowacki, Mariusz Jop, Kamil Kosowski dopiero jako wiślacy doczekali się debiutu w kadrze.

Tacy jak Matusiak, Łobodziński, Garguła – jeszcze młodzi, ale już mający za sobą udane eliminacje mistrzostw Europy – wtedy odchodzili tylko na Zachód i za dużo większe pieniądze.

Dziś Wisła – z nowym stadionem, wreszcie rozsądnymi działaczami, wzmacniając się bez rozrzutności – staje przed szansą, jaka może się nie powtórzyć. Na sukcesy, które miałyby mocniejszą podstawę niż tylko porywy serca właściciela.

Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości