Reklama
Rozwiń

Liga Mistrzów: Jeden Boruc to za mało

Po porażce w Glasgow z Barceloną 2:3 Celtic już prawie pożegnał się z rozgrywkami. Wszystkie pozostałe drużyny czekają na swoje szanse w rewanżach

Aktualizacja: 21.02.2008 04:19 Publikacja: 21.02.2008 04:17

Artur Boruc

Artur Boruc

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Nasza sympatia do Celtiku Glasgow bierze się głównie z faktu, że do niedawna grali tam dwaj Polacy, a teraz kibicujemy już tylko Arturowi Borucowi. Jego partnerzy nie dorastają mu do pięt, a jeśli najlepszym zawodnikiem jest bramkarz, to co myśleć o całej drużynie?

A jednak jest coś takiego w grze Celtiku, co sprawia, że niezależnie od poziomu, sympatia do biało-zielonych nie maleje. Może to magia stadionu Celtic Park, na którym kibice naprawdę pomagają piłkarzom. Może bliskie Polakom katolickie korzenie szkockiego klubu. Może niezwykła waleczność piłkarzy, dzięki której wyrównują swoje niedostatki w starciu z lepszymi. Pewnie wszystkiego po trochu.Wczoraj Celtic dwa razy doszedł pod bramkę przeciwnika i zdobył dwie bramki. Pierwsza z nich padła po błędach Carlesa Puyola z prawej strony i obydwu środkowych obrońców – Gabriela Milito i Rafaela Marqueza. Jan Vennegoor of Hesselink znakomicie uderzył głową i piłka wpadła do siatki. Dwie minuty później, po akcji z Deco, Lionel Messi wyrównał. Podciął piłkę tak, że Boruc nie był w stanie jej dosięgnąć.

Błędy obrońców Celticu w tej sytuacji były niczym w porównaniu z zachowaniem się Milito, a zwłaszcza bramkarza Victora Valdesa siedem minut przed przerwą. Kupiony w styczniu z Dundee United Barry Robson strzałem głową przelobował katalońskiego bramkarza, który wyszedł zbyt daleko.

W drugiej połowie grała już tylko jedna drużyna. Szkoci prezentowali się w tym czasie jak zespół ze środka tabeli polskiej ligi. Popełniali błędy seriami, ale też trzeba brać pod uwagę, kto ich do tych błędów zmuszał. Jeśli stoper Gary Caldwell podaje piłkę pod nogi Thierry’ ego Henry, to trudno takiej okazji nie wykorzystać. Francuz, który w całym meczu był mało widoczny, przerzucił piłkę nad Borucem tak precyzyjnie, że Polak mógł tylko popatrzeć jak wpada ona do bramki, niemal ocierając się o słupek.

100 spotkań w Lidze Mistrzów rozegrał Ryan Giggs (Manchester United) i w tylu meczach zespół Arsenalu prowadził Arsene Wenger

Trzeci gol dla gości był konsekwencją ogromnej przewagi. Po podaniu Samuela Eto’o Leo Messi zrobił to, co radził mu Diego Maradona. Kiedy jesteś daleko od bramki – podawaj – mówił Maradona. – W polu karnym drybluj. Jeśli nie strzelisz, to cię przynajmniej sfaulują. Messi nie dał przeciwnikowi nawet szans na faul. Zrobił jeden zwód, którym otworzył sobie drogę do bramki. Bramkarz w takiej sytuacji nie ma szans.

Artur Boruc uratował swoją drużynę co najmniej w trzech – czterech sytuacjach, w których inni bramkarze być może nie daliby sobie rady. Ale w rewanżu na Camp Nou, kiedy trzeba będzie strzelać gole, żeby odrobić straty, Boruc kolegom nie pomoże. Sami raczej niewiele zrobią.

Sytuacja po trzech innych wczorajszych meczach nie jest tak klarowna. Pewnego rodzaju niespodzianką jest bezbramkowy remis Arsenalu na Emirates Stadium z obrońcą pucharu – AC Milan. Anglicy mieli przewagę. Bliscy zdobycia goli byli Emmanuel Eboue, Cesc Fabregas i Mathieu Flamini. Pod koniec gry piłka po strzale Emmanuela Adebayora trafiła w poprzeczkę. Włosi tak dobrych okazji nie wypracowali, ale to oni są przed rewanżem w lepszej sytuacji. W Mediolanie awansuje ten, kto strzeli więcej bramek, więc zapowiada się fascynujące widowisko.

Wyniki w dwóch pozostałych meczach też określą sposób gry w rewanżach, ale nie każdemu może zależeć na strzelaniu. Sevilla zdobyła wprawdzie w Stambule dwie bramki, ale straciła trzy, więc musi walczyć o następne. Po raz pierwszy do 1/8 finału Ligi Mistrzów dotarła drużyna z azjatyckiej części Stambułu. A ma szanse na awans do czołowej ósemki. Mecz był wyrównany, gospodarze wbili zwycięskiego gola tuż przed końcem. Piłka po strzale rezerwowego Semiha Senturka odbiła się od obrońcy i wpadła do bramki Andresa Palopa. Trener Fenerbahce Brazylijczyk Zico pracuje na pomnik nad Bosforem. Jeśli zremisuje bezbramkowo w Sevilli, kibice Fenerbahce zaczną wylewać cokół. A szanse są. Z trzech meczów wyjazdowych w fazie grupowej Turcy dwa zremisowali – z CSKA Moskwa i PSV Eindhoven.

Frapująco zapowiada się też rewanż pomiędzy Manchesterem United a Olympique Lyon. Wczoraj na Stade de Gerland padł remis. Francuzi prowadzili 1:0 po strzale Karima Benzemy, którego chciałaby mieć połowa liczących się klubów Europy, w tym Manchester. Bramka, jaką wbił wczoraj Edwinowi van der Sarowi, nie była piękna, ale świadczyła o wyjątkowych umiejętnościach strzelca. Benzema potrafił kopnąć piłkę tam, gdzie chciał, mimo że usiłowało mu przeszkodzić aż czterech zawodników Manchesteru.

Carlos Tevez też zrobił, co do niego należało. Tomasz Kuszczak oglądał ten mecz z ławki rezerwowych. Łukasz Fabiański siedział na ławce Arsenalu. Ich szanse na awans są jednak większe niż Artura Boruca. Mają lepszych partnerów.

• Celtic Glasgow - FC Barcelona 2:3 (2:1). Bramki: dla Celtiku - J. Vennegoor of Hesselink (16), B. Robson (38); dla Barcelony - L. Messi (18, 79), T. Henry (52). Sędziował P. Frojdfeldt (Szwecja).

• Olympique Lyon - Manchester United 1:1 (0:0). Dla Olympique: K. Benzema (54); dla Manchesteru: C. Tevez (87). Sędziował L. Medina Cantalejo (Hiszpania).

• Arsenal Londyn - AC Milan 0:0. Sędziował C. Bo Larsen (Dania).

• Fenerbahce Stambuł - FC Sevilla 3:2 (1:1). Dla Fenerbahce: M. Kezman (17), Lugano (57), S. Senturk (87); dla Sevilli: Edu (23-samob.), J. Escude (66). Sędziował F. Meyer (Niemcy).

Rewanże 4 marca.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora s.szczeplek@rp.pl

Nasza sympatia do Celtiku Glasgow bierze się głównie z faktu, że do niedawna grali tam dwaj Polacy, a teraz kibicujemy już tylko Arturowi Borucowi. Jego partnerzy nie dorastają mu do pięt, a jeśli najlepszym zawodnikiem jest bramkarz, to co myśleć o całej drużynie?

A jednak jest coś takiego w grze Celtiku, co sprawia, że niezależnie od poziomu, sympatia do biało-zielonych nie maleje. Może to magia stadionu Celtic Park, na którym kibice naprawdę pomagają piłkarzom. Może bliskie Polakom katolickie korzenie szkockiego klubu. Może niezwykła waleczność piłkarzy, dzięki której wyrównują swoje niedostatki w starciu z lepszymi. Pewnie wszystkiego po trochu.Wczoraj Celtic dwa razy doszedł pod bramkę przeciwnika i zdobył dwie bramki. Pierwsza z nich padła po błędach Carlesa Puyola z prawej strony i obydwu środkowych obrońców – Gabriela Milito i Rafaela Marqueza. Jan Vennegoor of Hesselink znakomicie uderzył głową i piłka wpadła do siatki. Dwie minuty później, po akcji z Deco, Lionel Messi wyrównał. Podciął piłkę tak, że Boruc nie był w stanie jej dosięgnąć.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku