Mecze dzisiejsze, sobotnie i niedzielne kończą sezon ligowy i są rewanżami za spotkania z 11 i 12 listopada. Reprezentacja Polski rozegra jeszcze 14 grudnia mecz towarzyski z Serbią w tureckiej Antalyi, a Lech 17 grudnia zmierzy się z Feyenoordem w Rotterdamie. I to wszystko na ten rok.
Dziś Wisła gości w Krakowie Odrę. 12 listopada w meczu tych drużyn w Wodzisławiu bezbramkowy remis utrzymywał się do 92. minuty. Dopiero wtedy Wisła strzeliła pierwszą bramkę, po chwili drugą i wygrała 2:0. W Krakowie powinno jej pójść łatwiej, chociaż dwie porażki z rzędu, poniesione przez krakowian w ostatnich kolejkach, na pewno przyczyniły się do nerwowej atmosfery przy Reymonta.
Przy Łazienkowskiej Legia spotyka się jutro z GKS Bełchatów. Nie ma już łuku za bramką pod zegarem, gdzie siadywali kibice gości, na „Żylecie” też już nikt nie usiądzie. Wszyscy będą się musieli zebrać na trybunie krytej i to może być ciekawe doświadczenie, bo ci, którzy wciąż walczą z ITI, tracą poparcie.
Na boisku też można się spodziewać emocji. W Bełchatowie Łukasz Garguła strzałem z rzutu wolnego zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Dla Pawła Janasa Legia była kiedyś domem (mieszkał nawet w hotelu na kortach przy Myśliwieckiej), jest tu zawsze ciepło witany, bo tylko on zapewnił drużynie grę w Lidze Mistrzów. Jan Urban, po niefortunnej wypowiedzi na temat klubu, w którym pracuje, będzie musiał odzyskiwać sympatię kibiców, a jedyną drogą jest dobra gra i zwycięstwa.
Lech po meczu z Deportivo powinien pokonać w Poznaniu Polonię Bytom, co da mu duże szanse na utrzymanie przez zimę pozycji lidera. Po ciężkim pojedynku z CSKA w Moskwie zmęczeni lechici wygrali w Wodzisławiu. Teraz mają łatwiejsze zadanie, bo nie muszą podróżować.