Zapowiedziana przez Grzegorza Latę abolicja ma być prezentem na 90-lecie PZPN. Prezentem dla wytrwałych, którzy nie poddali się karze za kupowanie meczów i odwlekali ją, składając odwołania od decyzji Wydziału Dyscypliny. Może intencje Laty są inne, ale efekt będzie właśnie taki.
Pod koniec kwietnia Trybunał Piłkarski, czyli instancja odwoławcza w sprawach dyscyplinarnych w PZPN, ma podjąć decyzję w sprawie Jagiellonii Białystok. Sprawa Widzewa Łódź jest już w Sądzie Najwyższym. Dowody korupcji w tych klubach znamy od dawna, kar ciągle nie można wykonać, a jeśli spełnią się zapowiedzi władz PZPN, to degradacja już tym drużynom nie zagrozi.
– Zapewniam, że już żaden klub nie zostanie zdegradowany. Nie można ich karać za to, co się działo w 2004 roku, bo to historia i odpowiedzialni za to ludzie zmienili miejsca pracy. Rozgrywki nie mogą być dezorganizowane, to nikomu nie służy – mówi „Rz” Grzegorz Lato. I przekonuje, że to jak z karaniem Cygana za to, co zrobił kowal.
[wyimek]Prokuratorzy z Wrocławia mówią, że ten, kto popiera abolicję, jest przeciwko walce z korupcją[/wyimek]
Po cichu popierają go ligowa spółka Ekstraklasa SA i Canal Plus, który płaci wielkie pieniądze za możliwość pokazywania meczów. Szef stacji Jacek Okieńczyc był gościem PZPN podczas uroczystej kolacji z Michelem Platinim. Lato swój pomysł z abolicją przedstawił kilka godzin wcześniej.