Pierwszy raz bez straty gola

Legia Warszawa wygrała z Piastem Gliwice 3:0 i zbliżyła się do Lecha Poznań na jeden punkt. Arka Gdynia przegrała u siebie z Koroną Kielce 1:2

Aktualizacja: 24.04.2010 02:29 Publikacja: 24.04.2010 02:27

- Jan Mucha wybronił nam w pierwszej połowie mecz. Rywale przez pół godziny absolutnie dominowali - podsumował to, co działo się na boisku w Warszawie trener Stefan Białas. Dodał też, że jeśli dziennikarze chcą sprawić przyjemność jego piłkarzom powinni napisać, że nie stracili gola po raz pierwszy w tym roku, ale dla niego to żadne pocieszenie. Kibicom podziękował za doping, mimo że jak zwykle siedzieli cicho.

Legia prowadziła od 3. minuty, kiedy gola strzelił Marcin Mięciel, później jednak była tłem dla drużyny broniącej się przed spadkiem. Gdyby Kamil Wilczek dwa razy zamiast głęboko patrzeć bramkarzowi Legii w oczy zdecydował się na strzał, gdyby Jakub Biskup trafiał chociaż w bramkę, a nie dziesięć metrów nad poprzeczką, Legia mogła wysoko przegrywać jeszcze przed przerwą. W 38. minucie dostała jednak prezent od Macieja Nalepy. Bramkarz Piasta przyznaje się do dwóch kilogramów nadwagi, wygląda jakby miał jeszcze kilka więcej.

Nie zdążył z interwencją, sfaulował wychodzącego na dobrą pozycję Bartłomieja Grzelaka przed polem karnym i Hubert Siejewicz pokazał mu czerwoną kartkę. Goście przestali wierzyć choćby w remis, gdy po tym rzucie wolnym było już 2:0. Pięknego gola strzelił Maciej Iwański i wiadomo było, że Legii nie może stać się krzywda.

W bramce Piasta pojawił się 17-letni Tomasz Kasprzik, brat kontuzjowanego obecnie bramkarza Lecha Poznań. Kasprzik do tej pory był trzecim bramkarzem swojej drużyny, ale w ubiegłym tygodniu klub rozwiązał kontrakt z Rafałem Kwapiszem, który podobno źle się prowadził. W drugiej połowie, która przypominała już sparing bez żadnego znaczenia, Białas pozwolił zadebiutować Maciejowi Górskiemu. 20-letni piłkarz to największy ponoć talent drużyny z Młodej Ekstraklasy.

Trzeciego gola dla Legii w 61. minucie strzelił Bartłomiej Grzelak - z sześcioma bramkami najskuteczniejszy zawodnik drużyny, któremu latem kończy się kontrakt i zapewne odejdzie z klubu. Podawał mu Marcin Smoliński, którego w Warszawie też nikt nie będzie zatrzymywał. Legia awansowała na trzecie miejsce w tabeli i zbliżyła się do Lecha Poznań na jeden punkt, a do Wisły na pięć. Od Wielkiej Soboty i porażki w Poznaniu odgrywa rolę, do której nie potrafi się przyzwyczaić. Sami piłkarze przyznali, że szanse na mistrzostwo Polski odbiera im matematyka, ale po meczu z Piastem widać, że kierowali się raczej logiką.

W drugim wczorajszym meczu Korona Kielce pokonała w Gdyni Arkę 2:1. Jeśli w sobotę Polonii Warszawa uda się wygrać z Odrą Wodzisław, drużyna z Konwiktorskiej przybliży się do pozostania w ekstraklasie.

[ramka][srodtytul]Legia Warszawa - Piast Gliwice 3:0 (2:0)[/srodtytul]

[b]Bramki:[/b] 1:0 Marcin Mięciel (3), 2:0 Maciej Iwański (41-wolny), 3:0 Bartłomiej Grzelak (61).

Żółta kartka - Legia Warszawa: Dickson Choto. Czerwona kartka - Piast Gliwice: Maciej Nalepa (37-faul).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 3˙500.

[b]Legia Warszawa:[/b] Jan Mucha - Wojciech Szala, Dickson Choto, Pance Kumbev, Tomasz Kiełbowicz - Sebastian Szałachowski, Maciej Iwański, Tomasz Jarzębowski (46. Ariel Borysiuk), Maciej Rybus (46. Marcin Smoliński) - Marcin Mięciel (72. Maciej Górski), Bartłomiej Grzelak.

[b] Piast Gliwice:[/b] Maciej Nalepa - Maciej Michniewicz, Kamil Glik, Paweł Gamla, Lumir Sedlacek - Bartosz Iwan (40. Tomasz Kasprzik), Mariusz Muszalik, Mariusz Zganiacz, Jakub Smektała (46. Marcin Pietroń), Jakub Biskup - Kamil Wilczek (75. Sebastian Olszar).

[/ramka]

- Jan Mucha wybronił nam w pierwszej połowie mecz. Rywale przez pół godziny absolutnie dominowali - podsumował to, co działo się na boisku w Warszawie trener Stefan Białas. Dodał też, że jeśli dziennikarze chcą sprawić przyjemność jego piłkarzom powinni napisać, że nie stracili gola po raz pierwszy w tym roku, ale dla niego to żadne pocieszenie. Kibicom podziękował za doping, mimo że jak zwykle siedzieli cicho.

Legia prowadziła od 3. minuty, kiedy gola strzelił Marcin Mięciel, później jednak była tłem dla drużyny broniącej się przed spadkiem. Gdyby Kamil Wilczek dwa razy zamiast głęboko patrzeć bramkarzowi Legii w oczy zdecydował się na strzał, gdyby Jakub Biskup trafiał chociaż w bramkę, a nie dziesięć metrów nad poprzeczką, Legia mogła wysoko przegrywać jeszcze przed przerwą. W 38. minucie dostała jednak prezent od Macieja Nalepy. Bramkarz Piasta przyznaje się do dwóch kilogramów nadwagi, wygląda jakby miał jeszcze kilka więcej.

Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką