Leeds United: pieniądze szejków i duma Yorków

W Leeds nadchodzi nowa era, a jej prorokami będą szejkowie

Publikacja: 24.11.2012 00:05

Leeds United: pieniądze szejków i duma Yorków

Foto: Wikimedia Commons

Ken Bates wygląda trochę jak Święty Mikołaj od Coca Coli: biała broda, charakterystyczny nos, okulary. Może tylko nie jest tak gruby jak ten z reklamy. Ale też ma prezent dla kibiców Leeds United: dogadał się wreszcie z szejkami z funduszu GFH Capital i tuż przed Bożym Narodzeniem sprzeda im klub. – Przejmą 100 procent udziałów, a cały proces ma się zakończyć 21 grudnia – mówił Bates w Yorkshire Radio.

Niektórzy ludzie wierzą, że nadejdzie wtedy koniec świata, ale ci z Leeds woleliby go trochę przesunąć. Skoro wreszcie ma być lepiej, to niech ten świat jeszcze potrwa. Oni w Leeds swój koniec świata przeżywali już od dawna.

Właściwie od kiedy zaczął się XXI wiek, nie mieli piłkarskich powodów do radości. Poprzednie stulecie zamknęli, licząc się w Europie i grając w Lidze Mistrzów, ale szybko się okazało, jak kruche podstawy ma ten sukces. Wystarczyło raz nie zakwalifikować się do Ligi Mistrzów i rozsypał się cały budżet tej drużyny, a właściciele nie wiedzieli, skąd wziąć pieniądze.

Zaczęli sprzedawać zawodników, najpierw pojedynczo, od tych najbardziej wartościowych i najdroższych w utrzymaniu: Rio Ferdinanda za 30 mln funtów do Manchesteru United, potem Jonathana Woodgate'a, a wreszcie hurtowo: Lee Bowyera, Nigela Martyna, Robbiego Fowlera, Robbiego Keane'a, Harry'ego Kewella. Lista była coraz dłuższa. W końcu sprzedawali każdego, na kogo był kupiec, byle tylko załatać dziurę w budżecie – coraz większą i większą.

Nic dziwnego, że spadli z Premier League w 2004 roku. Wtedy trzeba było sprzedać niemal za bezcen ostatnie rodowe srebra: Marka Vidukę, Jamesa Milnera i jeszcze kilku innych. Wszystko to było mało, sytuacja zaszła tak daleko, że trzeba się było pozbyć centrum treningowego i legendarnego stadionu Elland Road, którym zachwycał się nawet Alex Ferguson.

Wtedy w klubie pojawił się Bates, biznesmen działający w futbolu grubo ponad 20 lat. Właśnie sprzedał swoje udziały w Chelsea Romanowi Abramowiczowi. W 1982 roku kupił zadłużony londyński klub za jednego funta i choć doprowadził do sukcesów, to z długów go nie wyciągnął. W Leeds, którego został prezesem, miało się udać sportowo i finansowo, tymczasem było jeszcze gorzej, bo do klubu dobrała się skarbówka. Potem jeszcze Federacja Angielska odebrała drużynie 10 punktów za długi (łącznie na około 35 mln funtów), co oznaczało spadek do drugiej ligi – po raz pierwszy w historii.

Kancelaria KPMG miała znaleźć kupca, ale najlepszą ofertę przedstawił Bates i pozostał właścicielem oraz prezesem klubu. Ale dla kibiców stał się też głównym winowajcą spadku na dno – żądali jego odejścia i wbijali szpilki, jeśli mogli. Znaleźli i opublikowali zdjęcie z lat 60., na którym widać go z premierem Rodezji, wtedy wykluczonej ze wspólnoty międzynarodowej.

Kolejny sezon drużyna zaczęła z 15 punktami ujemnymi na koncie, ale tę stratę odrobiła już po pięciu kolejkach. Na awans trzeba było jednak poczekać trzy sezony. Dopiero wtedy kibice mogli trochę odetchnąć.

Bates miał jednak za mało pieniędzy, by przywrócić Leeds jego dawny blask, potrzebny był ktoś, kto ma fortunę i będzie mógł wyprowadzić klub na prostą. Tym kimś okazali się szejkowie z Bahrajnu.

Rozmowy toczyły się już od maja, ale dopiero niedawno okazało się, jaka firma chce przejąć klub. Bates zachwala rozwagę swoich partnerów przy podejmowaniu decyzji. – Może to trwało długo, ale przynajmniej zakup Leeds został dobrze przemyślany. Możemy się spodziewać, że przyszłość będzie wyglądała jak w Manchesterze United, a nie jak w Blackburn, Portsmouth czy innych klubach, które miały mniej szczęścia – opowiada.

Teraz wreszcie można się spodziewać transferów, które wyciągną Leeds w górę tabeli, bo na razie są na 18. miejscu w Championship i nikt nie zagwarantował im miejsca na drugim froncie. Koszmar niższej ligi może powrócić.

Póki co, jednak się cieszą. Terry Uttley, basista zespołu Smokie i kibic: – Leeds jest jak spadający anioł, który znów chce rozłożyć skrzydła. Powrót do czasów chwały byłby wspaniały nie tylko dla klubu, ale też miasta i całego regionu – mówi gazecie „Yorkshire Evening Post". Jest szansa, że biała róża Yorków, która jest w herbie Leeds, znowu zakwitnie.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum