Starcie w 1/4 finału z Wenezuelą rysowało się bardzo ciekawie, bowiem Wenezuelczycy prezentowali się na brazylijskich boiskach bardzo solidnie - pisze Onet. Pierwsza połowa starcia z Wenezuelą rozczarowała, głównie przez wzgląd na bojaźliwą grę podopiecznych Rafaela Dudamela. Już w 10. minucie Argentyna wyszła na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę uderzył Sergio Aguero, następnie Lautaro Martinez zmylił golkipera rywali i zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu.
Strzelona bramka sprawiła, że argentyńscy piłkarze kontrolowali grę, ale z rzadka dochodzili do sytuacji strzeleckich. Do końca pierwszej połowy ani razu poważnie nie zagrozili wenezuelskiej bramce.
Tuż po wznowieniu gry Argentyna mogła zdobyć drugą bramkę. Prostopadłe podanie otrzymał Martinez, który ruszył w pole karne i uderzył nad bramkarzem, ale piłka odbiła się od słupka. To była jednak jedna z nielicznych okazji, bowiem tempo meczu zaczęło spadać.
W 71. minucie swoją szansę mieli Wenezuelczycy. Tomas Rincon zagrał w pole karne do Ronalda Hernandeza, ten uderzył, ale obronił to Franco Armani. Trzy minuty później było już 2:0 dla Argentyny. Na uderzenie z linii pola karnego zdecydował się Aguero, piłka leciała wprost w ręce Wuilkera Farineza, ale wenezuelski bramkarz wypuścił ją z rąk pod nogi Giovaniego Lo Celso, a ten z bliska wpakował ją do siatki.
W końcówce swoje sytuacje mieli Wenezuelczycy, ale mimo kilku prób nie udało im się zdobyć nawet honorowej bramki i spotkanie zakończyło się wygraną Albiceleste.