Wojna psychologiczna przed starciem gigantów budowanych za pieniądze szejków z Kataru i rosyjskiego oligarchy ruszyła już kilka dni temu. Zaczął ją Laurent Blanc. – Jose Mourinho jest chyba geniuszem. Chelsea odpadła wcześniej z Pucharu Anglii i miała cały tydzień na przygotowania. Gdybyśmy postąpili podobnie, spadłaby na nas fala krytyki – stwierdził trener PSG, sugerując, że londyńczycy z trzecioligowym Bradford przegrali w styczniu z premedytacją, bo choć prowadzili u siebie już 2:0, pozwolili rywalom strzelić cztery gole.
Piłkarze Mourinho, narzekającego wielokrotnie na niesprzyjający kalendarz, w miniony weekend zamiast bić się o ćwierćfinał Pucharu Anglii, odpoczywali, podczas gdy mistrzowie Francji wykrwawiali się w spotkaniu ligowym z Caen (2:2). Mecz z rywalem walczącym o utrzymanie kończyli w dziewięciu, tracąc pięciu kontuzjowanych zawodników i dwubramkowe prowadzenie. Yohan Cabaye, Serge Aurier i Lucas z urazami przegrali, występ Marquinhosa i Blaise'a Matuidiego też jest wątpliwy.
Nie zabraknie dziś natomiast na boisku Davida Luiza, który latem za około 60 mln euro przeprowadził się z Londynu do Paryża, stając się najdroższym obrońcą świata, oraz Zlatana Ibrahimovicia i Diego Costy, których pojedynki – a może również gole – powinny być ozdobą spotkania w Parku Książąt. – Zlatan to bestia – komplementuje szwedzkiego napastnika Costa, a Luiz nie ukrywa, że możliwość gry z Ibrahimoviciem była głównym powodem, dla którego wybrał PSG. – Mourinho zna go dobrze z Interu i szykuje plan, jak go powstrzymać, ale Zlatan w formie jest nie do zatrzymania – przekonuje Brazylijczyk.
Ibrahimović przy całym swoim sportowym geniuszu nie zapomina o potrzebujących. W sobotę po strzeleniu bramki zdjął koszulkę, by zwrócić uwagę na problem głodu. Na ciele miał wypisane imiona dzieci, które zmarły z głodu. – Na świecie cierpi z tego powodu już 805 milionów osób, nikt o nie nie dba i nikt ich nie dopinguje. To oni są prawdziwymi mistrzami. Kiedy usłyszycie moje imię, pomyślcie o nich – prosi Zlatan.
W cieniu meczu w Paryżu spotkają się Szachtar i Bayern. Zmierzą się we Lwowie i faworytem będą mistrzowie Niemiec. Nie tylko dlatego, że na Ukrainie trwa zimowa przerwa w rozgrywkach. Bawarczycy wracają do wielkiej formy, co pokazało zwycięstwo 8:0 nad Hamburgerem SV. Tak wysoko nie wygrali w Bundeslidze od 31 lat. – To dziwne uczucie rywalizować z zespołem, którego siedziba znajduje się w strefie wojny. Sytuacja jest trochę surrealistyczna – przyznaje Thomas Mueller.