„Umarli z godnością" – tak dziennik „AS" skomentował sobotni remis w Madrycie (2:2), niemal odbierający szansę Realu na dogonienie Barcelony. Przewaga Katalończyków, którzy dwie godziny wcześniej pokonali 2:0 Sociedad, wynosi aż cztery punkty, do końca pozostały tylko dwie kolejki. Lider bez żadnych konsekwencji mógłby więc nawet przegrać najbliższy wyjazdowy mecz z Atletico. Pod warunkiem, że w ogóle się on odbędzie, bo nad ligą wisi groźba strajku.
Barcelona z Luisem Enrique na ławce, rok po jednym z najgorszych sezonów w klubowej historii, nie powinna też mieć kłopotów z odzyskaniem pucharu, a i triumf w Lidze Mistrzów jest możliwy. „AS" pociesza się, że Real z taką grą jak w sobotę może odrobić straty w rewanżu z Juventusem i pojechać na finał LM do Berlina. Humorów nie psuje dziennikarzom nawet zmarnowany przez Cristiano Ronaldo rzut karny, bo Diego Alves tego wieczoru naprawdę wyprawiał w bramce cuda.
Bayern, przygotowując się do rewanżu z Barceloną, przegrał w sobotę czwarty mecz z rzędu (to najgorsza seria od 1991 roku), w trzecim nie strzelił choćby bramki. Co gorsza, wszystko odbyło się na oczach własnych kibiców, a rywalem był walczący o europejskie puchary Augsburg (0:1).
Pep Guardiola wbrew przewidywaniom nie posłał do gry rezerw, od początku po boisku biegali m.in. Robert Lewandowski, Thomas Mueller, Mario Goetze i Thiago. Z ławki już po 14 minutach wstał Manuel Neuer, gdy Pepe Reina spowodował rzut karny i dostał czerwoną kartkę.
Neuer jedenastki bronić nie musiał, Paul Verhaegh trafił w słupek. Bayern, mimo gry w osłabieniu, stwarzał sobie sporo sytuacji, dwóch nie wykorzystał Lewandowski, a gościom wystarczył gol Raula Bobadilli do pierwszego zwycięstwa na Allianz Arenie.
Coraz głośniej o tym, że piłkarze stracili wiarę w Guardiolę i wkrótce dojdzie do rozstania. Katarska stacja beIN Sports poinformowała, że trener doszedł już do porozumienia z Manchesterem City i latem miałby zastąpić Manuela Pellegriniego. Dostałby worek pieniędzy na transfery, by spełnić wreszcie sen szejków o podboju Europy.
Czy w tej sytuacji na ławce w Monachium usiądzie Juergen Klopp? Z Dortmundem żegna się w pięknym stylu. – Gdybym wiedział, że drużyna osiągnie taką formę, to ogłosiłbym, że odchodzę, już na początku sezonu – żartował po wygranej 2:0 z Herthą, która dała Borussii awans na siódme miejsce.