Po zwycięstwie nad Legią działacze i kibice Lecha rozpoczęli akcję, która ma na celu wypełnić stadion przy Bułgarskiej na wszystkich meczach rundy mistrzowskiej. Dwa dni przed meczem z Jagiellonią klub może pochwalić się wyprzedaniem połowy biletów, czyli ponad 20 tysięcy wejściówek. - Nie dziwię się nastrojom w Poznaniu, ale muszę to tonować pośród graczy - oświadcza spokojnie Maciej Skorża. - Nie myślę o miejscu w tabeli. Sytuacja się zmieniła, ale to nie znaczy, że będziemy zupełnie innymi ludźmi.
W ostatnich dwóch sezonach Kolejorz przegrywał walkę o mistrzostwo właśnie z Legią. Podobnie było w niedawnym finale Pucharu Polski. Dlatego mobilizacja przed końcówką sezonu jest jeszcze większa. - Widać skupienie, idziemy w dobrym kierunku. Zawodnicy czują, ze zbliża się koniec sezonu, że decydują się jego losy - tłumaczy Skorża.
Poznaniacy mają skromną przewagę nad aktualnym czempionem, ale powiększyć ją zamierzają już w niedzielę.
Rywalem będzie Jagiellonia. - Michał Probierz lubi zaskakiwać - uśmiecha się trener Lecha, pytany o możliwy scenariusz niedzielnej potyczki. - Rywal raczej spróbuje zagrać tak, jak zazwyczaj na wyjazdach. Cofnie się i będzie chciał w ten sposób kontrolować mecz. Bywały jednak sytuacje, w których grali wysokim pressingiem. Tego też nie wykluczam.
W niedzielnym spotkaniu Lech będzie poważnie osłabiony. Na środku obrony zabraknie Paulusa Arajuuriego. Fiński stoper musi obejrzeć mecz z trybun ze względu na nadmiar żółtych kartek. To z kolei szansa dla Węgra Tamasa Kadara. Sprowadzony zimą gracz zapowiadany był jako zawodnik, który w przyszłości ma stać się podporą defensywy. Na razie nie miał wielu szans na pokazanie swoich umiejętności. Budowanie pozycji w zespole może rozpocząć od zastąpienia gracza, którego początki w Poznaniu były bardzo podobne, a teraz kibice nie wyobrażają sobie bloku obronnego bez rosłego Skandynawa.