Po efektownym zwycięstwie 4:2 odniesionym nad Islandią na Stadionie Narodowym w piątkowy wieczór w Warszawie selekcjoner odesłał do klubów czterech zawodników, co do przydatności których w kadrze nie ma żadnych wątpliwości i nie ma potrzeby, by w sparingu z Czechami ryzykowali zdrowie. Zgrupowanie opuścili zdobywca dwóch bramek w piątkowym meczu Robert Lewandowski, a także Grzegorz Krychowiak, oraz Łukasz Fabiański, który co prawda w Warszawie nie wystąpił – cały mecz zagrał Wojciech Szczęsny – ale bramkarz Swansea był numerem jeden w polskiej bramce w trakcie ostatnich sześciu meczów eliminacyjnych.
Do Florencji wrócił też Jakub Błaszczykowski, ale niestety wcale nie dlatego, że Nawałka chciał mu dać odpocząć. Dla skrzydłowego Fiorentiny piątek 13 okazał się pechowy – już w 12. minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego uda. Błaszczykowski przeszedł badania pod okiem lekarza kadry Jacka Jaroszewskiego. Prawdopodobnie nie będzie mógł grać w piłkę aż przez miesiąc.
Nie ma dobrego momentu na odniesienie kontuzji – ale ten uraz mocno komplikuje sytuację skrzydłowego i przytrafił się w wyjątkowo złym momencie. Błaszczykowski ostatnio regularnie grał we Fiorentinie i wydawało się, że nękany urazami piłkarz w końcu znalazł się na fali wznoszącej.
Krychowiak, który od 15. roku życia mieszkał we Francji, miał lecieć do Paryża, ale w świetle wydarzeń z piątkowego wieczora i zamachów, jakie miały miejsce w stolicy Francji, zmienił swoje plany. Na te kilka dni wolnego poleciał do Rzymu – tak przynajmniej wynikało ze zdjęć, jakie zamieszczał na portalach społecznościowych.
Nieco dziwić może, że przeciwko Islandii szkoleniowiec reprezentacji nie wystawił w wyjściowym składzie Michała Pazdana, który przecież ostatnio był podstawowym stoperem kadry. To nowy zawodnik Legii grał u boku Kamila Glika w decydujących o awansie spotkaniach ze Szkocją na wyjeździe i Irlandią w Warszawie. W obu zresztą spisał się bardzo dobrze. Nawałka tymczasem przeciwko Islandczykom wrócił do pary Glik – Łukasz Szukała. I to po koszmarnym błędzie zawodnika tureckiego Osmanlisporu napastnik Islandii Alfred Finnbogason zdobył gola na 2:2.