Reklama
Rozwiń

PZPN szukał młodych talentów piłkarskich w Londynie

Po raz drugi w Londynie trenerzy i skauci PZPN oglądali młodych piłkarzy mieszkających na Wyspach Brytyjskich. Może któryś z nich wystąpi kiedyś w pierwszej reprezentacji Polski.

Aktualizacja: 02.10.2016 20:46 Publikacja: 02.10.2016 19:35

Wśród tych dzieciaków, mieszkających w większości w Anglii, znajduje się być może przyszła gwiazda r

Wśród tych dzieciaków, mieszkających w większości w Anglii, znajduje się być może przyszła gwiazda reprezentacji Polski.

Foto: Fotorzepa, Paula Duda

Relacja z Londynu

Chłopcy urodzili się w latach 2002–2005, większość jeszcze w Polsce. Na Wyspy Brytyjskie trafili razem z rodzicami szukającymi tutaj pracy. W tygodniu chodzą do szkół angielskich, a w soboty do polskich. Grają w powstających w szybkim tempie polskich akademiach piłkarskich lub prowadzonych przez angielskie kluby profesjonalne. Poziom tych prowadzonych przez naszych rodaków jest coraz wyższy. W grupie 18 chłopców, zakwalifikowanych na mecz z rówieśnikami z Queen's Park Rangers, znalazł się jeden gracz polskiej akademii London Tigers 11-letni Wiktor Gromek.

Ćwiczy w niej około 200 chłopców od siódmego do 12. roku życia. Akademia jest otwarta dla każdego, ale są w niej wyłącznie Polacy, a młodzi trenerzy, którzy przyjechali znad Wisły, dbają o jej byt. Pracując na Wyspach, wyrobili już sobie kontakty, zadbali o sponsorów, nawet takich, którzy z naszym krajem nie mają nic wspólnego. Jednym z nich jest firma, której promy kursują przez kanał La Manche. Innym jest duża piekarnia. Akademia współpracuje z GKS Tychy, a niebawem jedna z drużyn przyjedzie do Polski, żeby nie tylko rozegrać tu mecze, ale by chłopcy zwiedzili kraj, z którego wyjechali, będąc niemalże w kołysce.

Z namaszczeniem składane koszulki

O takie sprawy tutaj się dba. Pomeczowe spotkanie w ambasadzie polskiej w Londynie było wydarzeniem, na które rodzice odświętnie się ubrali. Ich synowie albo z dumą paradowali w otrzymanych koszulkach reprezentacji Polski, albo składali je z namaszczeniem i chowali do maminych torebek, żeby się nie poplamiły. Nie ma w tym żadnego patosu. Można dziś jeździć często do Polski, a taką koszulkę kupić tam w sklepie. Ale co innego, kiedy wręcza ją wicemistrz olimpijski Dariusz Gęsior, wicedyrektor sportowy PZPN Bogdan Basałaj czy trener reprezentacji do lat 16 Bartłomiej Zalewski.

Jak to działa? W PZPN pracuje Maciej Chorążyk, główny koordynator skautów, mieszkających za granicą i wyszukujących chłopców (dziewczynki też) o polskich korzeniach lub już z polskimi paszportami. Skauci działają od Argentyny, Urugwaju i Brazylii, przez USA, Kanadę, po Wyspy Brytyjskie, Niemcy, Beneluks i Francję. Oglądają mecze, szukają polskich nazwisk w internecie, nawiązują kontakty z klubami. Sami są na ogół trenerami. Paweł Kalinowski, skaut na Niemcy Wschodnie, pracuje w klubie Hertha Berlin, a na poznańskiej AWF pisze pracę doktorską. Dawid Bulanda, jeden z dwóch (obok Rafała Pisarzaka) skautów na Szkocję, utworzył polską szkółkę w Aberdeen, znalazł na nią pieniądze, a poza tym gra w hokeja na takim poziomie, że otrzymał propozycję występów w najlepszym klubie angielskim.

Pracę wszystkich skautów w Anglii, Szkocji i Irlandii koordynuje 25-letni Dawid Ambroży. Urodził się w Atenach, pierwsze kroki stawiał w akademii Olympiakosu, kiedy rodzice przeprowadzili się do Polski, grał w juniorach KSZO Ostrowiec, a po maturze wyjechał do Anglii. Zna wszystkich najważniejszych analityków w klubach Premier League i Championship.

Pracują też dla nas Polacy, którzy znaleźli zatrudnienie w klubach angielskich. Już drugi rok z rzędu polską drużynę prowadził Bartosz Andryszak. Kiedy był jeszcze trenerem w Lechu, uczył stawiać pierwsze kroki na boisku m.in. Karola Linettego. Teraz prowadzi grupę dzieci w Queen's Park Rangers. W testowym meczu pomagał mu Mariusz Stolarczyk, pracujący w prywatnej Magic Football Academy w Londynie.

W pomoc angażuje się bardzo Tomasz Pasieczny. Przed laty był dyrektorem sportowym Cracovii, ale uznano, że jest za młody na taką robotę. Wyjechał więc do Anglii i został głównym skautem Arsenalu na Europę Wschodnią.

Z Kosy Konstancin do Chelsea

Chłopcy przyjechali z różnych stron, bodaj wszyscy z dumnymi rodzicami, większość z braćmi lub siostrami. Dobrze bronił Maksymilian Boruc, mieszkający w Szwecji. W hiszpańskim Levante gra lewy obrońca Manuel Witkowski. Napastnik Marcel Żurek z SMS Łódź już był na testach w Chelsea i być może tu zostanie. Niedawno brał udział w zajęciach organizowanej przez PZPN Letniej Akademii Młodych Orłów, a w meczu z Litwą strzelił dwie bramki. W łódzkiej SMS i Northampton gra też pomocnik Kacper Kmita. Jednym z najlepszych na boisku był napastnik Marcel Górski. Trenował w Crystal Palace, prawie rok nie grał w ogóle, dziś jest już w Tottenhamie. Kacper Zając, wyróżniający się środkowy pomocnik Dungarvan, był na konsultacjach u trenera kadry U-15 Roberta Wójcika. Bartosz Cybulski z Derby County przypomina Petera Croucha.  Jego mama jest inżynierem, tata pracuje jako nadzorca w dużej firmie.

Rodzicom większości oglądanych dzieci raczej powiodło się na Wyspach i może dlatego łatwiej im było spełniać marzenia synów, a przy okazji swoje ambicje. Czasami są to już rodziny mieszane. Na prawej obronie w naszej drużynie grał Ashley Akpan, którego mamą jest Polka, a ojcem Afrykanin. Jego młodsza siostra Ashanti też gra w Chelsea. Co ciekawe, przed wyjazdem do Anglii chłopak wychowywał się w drużynie Kosy Konstancin pod okiem Romana Koseckiego.

W pomocy obok Zająca wystąpił Adrian Potaczała z klubu FC Real Londyn, występującego w tzw. Sunday League. Jego ojcem jest Polak (jemu powiodło się wyjątkowo), a matką Chinka z Kambodży, świetnie mówiąca po polsku.

Już prawie milion Polaków na Wyspach

Czy któryś z tych chłopców zagra kiedyś w pierwszej reprezentacji Polski? Tego nie wiadomo. Ważne, że w ogóle uprawiają sport, dobrze się uczą (w Anglii jeśli ktoś ma słabe stopnie w szkole, musi zrezygnować z gry w klubie) i mają marzenia. Przed rokiem podobny mecz, rozgrywany w anormalnych warunkach, podczas burzy i wichury, zakończył się zwycięstwem chłopców QPR 6:2. Teraz, na sztucznej trawie pod namiotem wygrali Polacy 8:3.

Rodzice w Anglii nie mają prawa głosu. Nie szaleją przy linii, nie krzyczą, nie wywierają presji na dzieci i sędziego, co na meczach w Polsce stanowi niemal chorą normę. Zdarzyło się więc, że bili brawo po zagraniach Polaków. A nasi trenerzy nawet przy wysokim prowadzeniu apelowali do zawodników, żeby mieli radość z gry i nie bili się za wszelką cenę o kolejne gole.

PZPN z Chorążykiem na czele to wszystko zorganizował, ambasada Polski (konsul do spraw Polonii Ines Czajczyńska-Da Costa, konsul Michał Mazurek) drugi raz z rzędu przyjęła na siebie honory gospodarzy. Przyjechał jak zwykle Jakub Wawrzyniak z MSZ, który w roku 2008 zainicjował takie spotkania w Kolonii, gdzie przez kilka lat był konsulem. To ma ręce i nogi. Nawet jeśli nie wychowają reprezentantów Polski, to będą mogli z czystym sumieniem powiedzieć, że się starali. Na Wyspach Brytyjskich mieszka teraz około 900 tysięcy Polaków. Około 200 tysięcy to młodzież poniżej 18. roku życia. Teoretycznie – jest z czego wybierać.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku