Dwumecz z Manchesterem City to będzie jedno z największych wyzwań w karierze Kamila Glika. Kto wie, czy nie większe niż zatrzymanie do spółki z Michałem Pazdanem reprezentacji Niemiec i Portugalii podczas Euro we Francji. Polak, dowodzący obroną Monaco jak wytrawny generał, będzie musiał powstrzymać naszpikowaną gwiazdami drużynę Pepa Guardioli. Z Sergio Aguero na czele.
Argentyński snajper w tym sezonie nie imponuje statystykami tak jak w latach poprzednich (11 goli w Premier League, trzy w fazie grupowej Ligi Mistrzów), ale to wciąż piłkarz, którego nie wolno nawet na chwilę zostawić bez opieki. A do pomocy ma przecież takich zawodników, jak Kevin De Bruyne, David Silva, Raheem Sterling czy Leroy Sane.
Manchester City rok temu – jeszcze pod ręką Manuela Pellegriniego – pierwszy raz awansował do ćwierćfinału, pokonał w nim Paris Saint-Germain, a rywalizację o finał przegrał z Realem pechowo – po samobójczym trafieniu Fernando w rewanżu na Santiago Bernabeu.
Czy dziś to silniejszy zespół niż pół roku temu? Pieniędzy na wzmocnienia arabscy właściciele jak zwykle nie żałowali. Wydano ponad 160 mln funtów, z czego połowę kosztowali Sane, reprezentant Niemiec uznawany za wielki talent, oraz młody obrońca Evertonu John Stones. Przyszli m.in. bramkarz Barcelony Claudio Bravo i rozgrywający Borussii Dortmund Ilkay Guendogan. Zimą dołączył do nich Gabriel Jesus, nazywany następcą Neymara. 19-letni Brazylijczyk w czterech meczach ligowych strzelił trzy gole, po czym doznał kontuzji i w dwumeczu z Monaco nie zagra. Na boisko wróci być może dopiero w przyszłym sezonie.
Guardiola miał mocne wejście do Manchesteru. Po serii dziesięciu zwycięstw z rzędu przyszło jednak sześć spotkań bez wygranej. City przestali wzbudzać strach, dobre spotkania przeplatają słabymi, a ostatnie ważne zwycięstwo – 3:1 z Barceloną – odnieśli na początku listopada. W sobotę zremisowali bezbramkowo z drugoligowym Huddersfield w Pucharze Anglii i w przyszłym tygodniu będą musieli wyjść na boisko raz jeszcze.