Selekcjoner Jerzy Brzęczek wystawił niemal optymalny skład. Gdyby Euro 2020 rozpoczynało się dziś, to prawdopodobnie właśnie tak zestawiłby drużynę. Oczywiście oprócz Łukasza Piszczka, a jedyna wątpliwość dotyczyłaby zawodnika obok Grzegorza Krychowiaka. Przeciwko Słowenii zagrał – i to bardzo dobrze, a występ uświetnił golem – Jacek Góralski, ale można dyskutować, czy więcej w środku pola by nie dał Krystian Bielik.
Podobnie jak w Jerozolimie biało-czerwoni objęli szybko prowadzenie i znów po stałym fragmencie gry. Zbyt krótko wybitą piłkę idealnie z woleja uderzył Sebastian Szymański i publiczność mogła rozpocząć świętowanie. Była to debiutancka bramka zawodnika Dynama Moskwa, jednego z wygranych tych eliminacji.
Polska strzeliła szybkiego gola, ale straciła też Kamila Glika. A w tych eliminacjach obowiązuje zasada, że gdy stopera Monaco nie ma na boisku, biało-czerwoni tracą gole. Tak było w jednym meczu, w którym Glik w ogóle nie wystąpił - również przeciwko Słowenii, ale dwa miesiące temu w Lublanie - tak było i teraz na Stadionie Narodowym. Miejsce Glika zajął w środku obrony Artur Jędrzejczyk, który zdecydowanie częściej w tym sezonie w Legii Warszawa ustawiany jest na prawej obronie. Ale to nie Jędrzejczyk był odpowiedzialny za stratę dwóch bramek, tylko nagle formacja defensywna została pozbawiona lidera i człowieka, który trzymał wszystko w ryzach.
Należy jasno powiedzieć, że akcje Słoweńców mogły się podobać neutralnym kibicom. Podopieczni Matjaża Keka swobodnie poczynali sobie pod naszym polem karnym, wymieniali podania z pierwszej piłki, a oba gole Josipa Ilicicia były efektem naprawdę dobrych akcji. I długimi momentami Słoweńcy – którzy już wcześniej stracili szansę awansu i dla nich także mecz w Warszawie był pozbawiony stawki – byli drużyną lepszą, a już na pewno lepiej sobie radzącą w atakach pozycyjnych.
Ostatnie spotkanie eliminacji nie różniło się specjalnie od poprzednich – to nie był specjalnie przekonujący mecz biało-czerwonych, ale geniusz Roberta Lewandowskiego pozwoli o tym zapomnieć. To dwa błyski kapitana biało-czerwonych spowodowały, że spotkanie zakończyło się zwycięstwem.