Paryż 2024. Adrianna Sułek pół roku po urodzeniu syna ukończyła wielobój. "Czuję ulgę"

- Powrót po ciąży jest dużo trudniejszy niż po jakiejkolwiek kontuzji, bo zaczyna się wówczas niżej niż od zera. Drugi raz bym tego nie zrobiła - mówi polska wieloboistka Adrianna Sułek - Schubert.

Publikacja: 10.08.2024 07:12

Adrianna Sułek - Schubert

Adrianna Sułek - Schubert

Foto: REUTERS/Aleksandra Szmigiel

Korespondencja z Paryża
Sułek wzięła udział w siedmioboju dokładnie sześć miesięcy po tym, jak urodziła syna. Sukcesem mogłoby się wydawać już to, że w ogóle go ukończyła - to wycieńczająca próba, która obejmuje biegi, rzut oszczepem, pchnięcie kulą, skok w dal i skok wzwyż - ale ona nie chce dyplomów za udział.

- Mam nadzieję, że to jakiś rekord świata mamusiek - zastanawia się Sułek z uśmiechem podczas rozmowy z grupą polskich dziennikarzy po swoim starcie w Paryżu. -  Pewnie z perspektywy czasu będę zadowolona oraz wdzięczna za ten występ, ale znacie mnie, więc wiecie, że zawsze celuję w medal i jeśli ktoś mi gratuluje, to w odpowiedzi pada trochę nieszczere „dziękuję”.

Czuje pani ulgę?

Nie mam sobie nic do zarzucenia, a wynik pokazuje, w jakim miejscu jestem teraz, czyli sześć miesięcy i jeden dzień po porodzie. Czuję ulgę. Nie chcę pamiętać tych sześciu miesięcy. To było trudne. Wolałabym w tym czasie cieszyć się z bycia młodą mamą, która ma wsparcie rodziny, niż walczyć o każdą tysięczną na każdym treningu i o każdy kawałek buraka, kukurydzy czy ciecierzycy na talerzu. To był najtrudniejszy okres mojego życia. Gdybym miała po raz drugi próbować wrócić do startów w pół roku, to bym tego nie zrobiła.

Czyli gdyby miała pani podjąć decyzję raz jeszcze, zrezygnowałaby pani z igrzysk?

Każdy, kto przeżyłby to, co ja, podjąłby taką decyzję. To było trudne sześć miesięcy: począwszy od problemów z niegojącą się raną po wypadku samochodowym w dniu wyjścia ze szpitala z synem, przez wszelkie dolegliwości, po niewracającą wagę - mimo katorżniczej diety. Jeszcze dwa i pół tygodnia temu robiłam codziennie po dwie-trzy jednostki trwające cztery-pięć godzin, a w przerwach bardzo chciałam być mamą, więc dzwoniłam do syna albo jechałam do domu, a później wracałam na trening. Nikomu tego nie życzę. Powrót po ciąży jest dużo trudniejszy niż po jakiejkolwiek kontuzji, bo zaczyna się wówczas niżej niż od zera.

Czytaj więcej

Paryż 2024. Tomasz Kryk: Nie jestem wypalony, ale może wziąłem na siebie za dużo

Były kobiety, które pisały, że jest pani dla nich inspirację?

Tych wiadomości są tysiące. Dostawałem odzew od wielu zawodniczek, również trenujących amatorsko, które wyjaśniały, że lekarze im tego zakazują. Ja nie będę zabierać głosu na temat tego, czy powinny trenować, ale wiem, że można to robić, mając wokół siebie grono specjalistów. Widzę też, że coraz więcej się o tym mówi. Niektóre dziewczyny decydują się nawet startować na igrzyskach w szóstym czy siódmym miesiącu ciąży, jak teraz w szermierce. Jeśli ktoś chce o tym porozmawiać i potrzebuje informacji oraz przekierowania do odpowiedniego specjalisty, proszę się odezwać.

Koleżanki żartowały z tego, zaczepiały?

Tak, a ja nienawidzę określenia „mammy” na starcie, bo wtedy jestem lekkoatletką, która chce wygrywać. Słyszę, że jestem niesamowita, dziewczyny mnie przytulają. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, bo przyjaźni na bieżni nie zawieram, ale jestem za to wdzięczna. Chcielibyście widzieć ich miny, kiedy pobiegłam przez płotki, weszłam do pokoju, a one zobaczyły, że wygrałam czasem 13.30. Słychać było: „Ok, już wróciłaś”.

Nie zamierzam sobie robić żadnej przerwy, bo macierzyństwo nauczyło mnie, że doba ma 24 godziny i z drobnymi przerwami można być w tym czasie cały czas na nogach

To prawda, że chce pani pobić już tej zimy rekord świata w pięcioboju?

Nie zamierzam sobie robić żadnej przerwy, bo macierzyństwo nauczyło mnie, że doba ma 24 godziny i z drobnymi przerwami można być w tym czasie cały czas na nogach. Nie wiem, czy mogę pobić rekord świata w tym roku, bo muszę to skonsultować z moim zespołem. Mam najpierw przed sobą drugą część sezonu, który się późno skończy, ale ja lubię wyzwania i nic nie będzie gorsze od porodu siłami natury, który kończy się cesarskim cięciem. Naprawdę: będę gotowa.

Czy syn jest z panią w Paryżu?

To plotka, bo został z mamą w domu. Na stadionie jest ze mną mąż trener, fizjoterapeutka — przyjechała na mój koszt — oraz menadżer.

Czytaj więcej

Paryż 2024. Natalia Kaczmarek brązową medalistką olimpijską! Więcej osiągnąć się nie dało

Faktycznie przygotowywała się pani do igrzysk za własne pieniądze?

Nie, to było podkręcone w mediach. Rozumiem w pełni decyzję Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) i z nią nie walczyłam. Otrzymałam jedynie wiadomość, jak wygląda sytuacja, czyli gdy skończy się fizjologiczny połóg, to mogę stawić się na badania i otrzymać zdolność oraz finansowanie, i w pełni to rozumiałam. Dawałam radę trenować na własną rękę, z pomocą sponsorów. Naprawdę z ludźmi można się dogadać, dlatego widzicie dziś tylu partnerów w moich mediach społecznościowych.

Największą radością jest to, że teraz będzie mogła pani spędzać więcej czasu z synem?

Przede wszystkim będę mogła jeździć z nim na zgrupowania, bo zakończył się katorżniczy wyścig z czasem. Na razie będę go nosić pod pachą, ale niedługo zacznie chodzić i wtedy będzie znacznie łatwiej — zwłaszcza psychicznie. 

Korespondencja z Paryża
Sułek wzięła udział w siedmioboju dokładnie sześć miesięcy po tym, jak urodziła syna. Sukcesem mogłoby się wydawać już to, że w ogóle go ukończyła - to wycieńczająca próba, która obejmuje biegi, rzut oszczepem, pchnięcie kulą, skok w dal i skok wzwyż - ale ona nie chce dyplomów za udział.

- Mam nadzieję, że to jakiś rekord świata mamusiek - zastanawia się Sułek z uśmiechem podczas rozmowy z grupą polskich dziennikarzy po swoim starcie w Paryżu. -  Pewnie z perspektywy czasu będę zadowolona oraz wdzięczna za ten występ, ale znacie mnie, więc wiecie, że zawsze celuję w medal i jeśli ktoś mi gratuluje, to w odpowiedzi pada trochę nieszczere „dziękuję”.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Paryż 2024. Natalia Kaczmarek brązową medalistką olimpijską! Więcej osiągnąć się nie dało
Paryż 2024
Paryż 2024. Tomasz Kryk: Nie jestem wypalony, ale może wziąłem na siebie za dużo
Paryż 2024
Paryż 2024. Polska dwójka bez olimpijskiego medalu. Kajakowa dynastia wygasła
Paryż 2024
Paryż 2024: Polka ze srebrem w tenisie stołowym na igrzyskach paralimpijskich
Paryż 2024
Paryż 2024: Polacy ze złotem w tenisie stołowym na igrzyskach paralimpijskich
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.