Rajd Dakar: Przygoński nadal w czołówce

Kuba Przygoński ukończył dziesiąty etap na szóstym miejscu i tę samą pozycję zajmuje w klasyfikacji generalnej. Rafał Sonik po operacji.

Aktualizacja: 17.01.2018 09:22 Publikacja: 17.01.2018 09:17

Rajd Dakar: Przygoński nadal w czołówce

Foto: AFP

Po dniu przerwy wymuszonym przez bardzo złe warunki pogodowe uczestnicy powrócili do rywalizacji. Argentyna przywitała ich 40-stopniowym upałem. Do pokonania było 797 km, w tym 373 km odcinka specjalnego przez piaszczyste płaskowyże i wymagające perfekcyjnej nawigacji rzeki.

Drugie z rzędu zwycięstwo odniósł Stephane Peterhansel. Francuz odrabia straty do prowadzącego w rajdzie kolegi z zespołu Peugeota Carlosa Sainza, ale wciąż jest 50 minut za Hiszpanem. Przygoński stawił się we wtorek na mecie 23 minuty za Peterhanselem.

- Tom bardzo dobrze nawigował i nie mieliśmy żadnych problemów, z czego się cieszę, bo wielu zawodników dzisiaj się pogubiło. Najbardziej odczuliśmy 200 km wydm z kępami traw. Czuliśmy się jak w pralce, a Tom nie mógł utrzymać roadbooka – opowiada Przygoński. – Samochód spisywał się dobrze, ale na pewno potrzebuje solidnego serwisu, szczególnie zawieszenie. Przed nami Fiambalá, słynny i trudny odcinek dakarowy, który zawsze daje w kość.

Z Dakarem pożegnał się kolejny z faworytów. Dotychczasowy lider wśród motocyklistów  Adrien van Beveren trzy kilometry przed metą miał wypadek. Rannego Francuza (złamany obojczyk, uraz klatki piersiowej i kręgosłupa) zabrał z trasy helikopter medyczny.

Prowadzenie objął Austriak Matthias Walkner. Austriak we wtorek wykorzystał błędy nawigacyjne swoich rywali, wygrał etap i nad drugim w stawce Hiszpanem Joanem Barredą ma prawie 40 minut przewagi. Na 29. miejsce awansował Maciej Giemza.

- Druga część dzisiejszego odcinka specjalnego była chyba najcięższa i najbardziej niebezpieczna w całym tegorocznym rajdzie. Trasa wiodła wyschniętą rzeką, gdzie były mało widoczne kamienie. Na jednym z nich zaliczyłem upadek, po którym włączyłem tzw. tryb bezpiecznej jazdy, aby dojechać w całości do mety. Wiem, że inni nie mieli tyle szczęścia co ja, a ci którzy dojechali są poobijani i zmęczeni. Dzisiaj naprawdę poczułem czym jest prawdziwy Dakar – przyznał Giemza.

Świetnie radzi sobie również nasz quadowiec. Kamil Wiśniewski zajął we wtorek 13. miejsce, awansował o trzy pozycje w klasyfikacji generalnej (jest 14.) i prowadzi w grupie quadów 4x4. 

- Niemal od początku oesu było tak ciepło, że po raz pierwszy w życiu zagotowałem paliwo. Początkowo myślałem, że to jego brak, ale potem okazało się, że problem jest innej natury. Musiałem przepinać zbiorniki, a tylny kilka razy schładzałem, polewając go wodą. Kiedy pod koniec odcinka temperatura nieco spadła, mogłem wreszcie przyspieszyć, bo wcześniej przesuwałem się dość powoli – relacjonował Wiśniewski.

Etap wygrał debiutant, Argentyńczyk Nicolas Cavigliasso. Z powodu wypadków z dalszej jazdy musieli zrezygnować Francuz Simon Vitse i Argentyńczyk Gustavo Gallego. Po końcowy triumf pewnie zmierza Chilijczyk Ignacio Casale.

Sonik: czas na rehabilitację

We wtorek skomplikowaną operację kolana przeszedł w Szczecinie Rafał Sonik. – To bardzo silny i zdyscyplinowany człowiek, więc jestem pełen optymizmu, jeśli chodzi o jego powrót i odzyskanie sprawności. Zrobiliśmy pierwszy krok. Odbudowaliśmy wszystkie powierzchnie stawowe, zespoliliśmy kolano na płyty i śruby. Teraz czas na długą i mozolną rehabilitację – mówi doktor Dariusz Larysz.
Na razie za wcześnie, by prognozować, kiedy zwycięzca Dakaru 2015 znów wsiądzie na quada. Zanim wznowi treningi, może minąć nawet sześć miesięcy. Do domu wróci prawdopodobnie już w sobotę.

Po dniu przerwy wymuszonym przez bardzo złe warunki pogodowe uczestnicy powrócili do rywalizacji. Argentyna przywitała ich 40-stopniowym upałem. Do pokonania było 797 km, w tym 373 km odcinka specjalnego przez piaszczyste płaskowyże i wymagające perfekcyjnej nawigacji rzeki.

Drugie z rzędu zwycięstwo odniósł Stephane Peterhansel. Francuz odrabia straty do prowadzącego w rajdzie kolegi z zespołu Peugeota Carlosa Sainza, ale wciąż jest 50 minut za Hiszpanem. Przygoński stawił się we wtorek na mecie 23 minuty za Peterhanselem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Przerwana seria Bartosza Zmarzlika. Grand Prix Chorwacji dla Jacka Holdera
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił