Zawody w Szwecji z powodu deszczu opóźniły się aż o dwie godziny. Mimo nieciekawych warunków atmosferycznych udało się przygotować tor, który pozwalał na walkę i mijanki. Problemem były jednak miejsca startowe — początkowo handicapem wydawało się pole C, ale im później, tym większą przewagę na dojeździe mieli zawodnicy startujący z dwóch wewnętrznych pól. Tragiczne natomiast było pole spod bandy. Przez cały turniej tylko dwóm żużlowcom, którzy startowali z tego pola, udało się wygrać wyścig, przy czym jeden z tych biegów nie został dokończony, a sędzia zaliczył wyniki uwzględniając kolejność w momencie upadku Martina Vaculika. W ten sposób swój jedyny triumf zanotował Łotysz Andžejs Ļebedevs. Drugim, któremu udała się ta sztuka, był Bartosz Zmarzlik.
Czterokrotny mistrz świata rundę w Malilli rozpoczął od „jedynki”, ale później było już tylko lepiej. Choć po fazie zasadniczej Polak miała na koncie 11 punktów, podobnie jak trzej inni jeźdźcy, a z 12 punktami prowadził Australijczyk Jack Holder, to Zmarzlik imponował szybkością i odważną jazdą, często obierając ścieżki tak blisko bandy, jak nie decydował się nikt inny. W finale początkowo prowadził Australijczyk Max Fricke, który w cyklu zastąpił swojego rodaka, kontuzjowanego Jasona Doyla. Polak jednak zapikował pod rywala na drugim łuku. Rywal obronił się jeszcze i próbował kontrować, ale na wjeździe w pierwszy łuk drugiego okrążenia był już bezradny, gdy Zmarzlik przypuścił podobny atak.
Zwycięstwo Zmarzlika w Grand Prix Szwecji. Pobił rekord Jasona Crumpa
Aktualny mistrz świata wygraną w Szwecji pobił jeden z niewielu rekordów, jakie jeszcze przed nim pozostały — po raz 24. wygrał zawody Grand Prix i jest pod tym względem już samodzielnym liderem. Wcześniej współwłaścicielem rekordu był Australijczyk Jason Crump, który wygrywał rundy w latach 1996-2012. Dla Zmarzlika było to pierwsze zwycięstwo w tym roku, ale do finałów kwalifikował się w każdej rundzie. Nic dziwnego, że po triumfie powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej nad resztą stawki. Drugiego aktualnie Roberta Lamberta wyprzedza już o 17 punktów.
Czytaj więcej
Miał być kolejnym bogaczem, którego oskubią, ale grabie grabiły w drugą stronę. Toto Wolff, który ma polskie korzenie, na lata zdominował Formułę 1 i zarobił miliony.
Równo w Szwecji jechał drugi z Polaków, Dominik Kubera, który w całych zawodach... ani razu nie wygrał i ani razu nie przyjechał do mety ostatni. Dziewięć punktów po części zasadniczej pozwoliło mu na awans do półfinału. Tam przez półtora okrążenia toczył bój ze Zmarzlikiem, na wjeździe w drugi łuk przemykając obok polskiego mistrza świata i przez chwilę jadąc drugi. Jego starszy kolega miał jednak w sobotę piekielnie szybką maszynę i uporał się nie tylko z Kuberą, ale i prowadzącym po starcie Robertem Lambertem.