W Tarnowie swoje nadzieje na utrzymanie w PGE Ekstralidze przedłużyła miejscowa Unia, która wygrała z Włókniarzem Częstochowa 51:39. Kwestia zwycięstwa rozstrzygnęła się w... piątym biegu. Wówczas w fatalnie wyglądającym wypadku z udziałem jednego zawodnika gospodarzy i dwóch gości najbardziej ucierpiał Fredrik Lindgren. Szwed nie pojawił się więcej na torze, co sprawiło, że zespół Marka Cieślaka musiał skupić się na obronie punktu bonusowego za lepszy wynik w dwumeczu, bo bez swojego asa skazany był w niedzielę na porażkę.
Duża w tym zasługa nieźle jadącej drugiej linii tarnowian - najbardziej chimeryczni w drużynie Peter Kildemand i Artur Mroczka wywalczyli aż 16 punktów. Tymczasem po stronie przyjezdnych Tobiasz Musielak i Matej Zagar przywieźli razem raptem 5 punktów, co przy wspomnianej absencji Lidngrena nie pozwoliło na coś więcej, niż walkę o 37 punktów i obronę bonusa.
Tylko w jednym niedzielnym meczu goście postawili się gospodarzom - Get Well Toruń dość niespodziewanie zremisował na wyjeździe ze Spartą Wrocław, mimo absencji kontuzjowanych Rune Holty i juniora Daniela Kaczmarka. W wywiezieniu punktu z Dolnego Śląska nie przeszkodziła "Aniołom" średnia postawa dwójki uczestników cyklu Grand Prix - mistrz świata Jason Doyle zdobył tylko osiem punktów a Chris Holder - zaledwie dwa. Dziurę tę z powodzeniem załatali brat Chrisa - Jack Holder (11 punktów w sześciu startach) oraz Niels Kristian Iversen, który tylko raz oglądał plecy rywala. U faworyzowanych gospodarzy zawiedli natomiast wszyscy, poza Maciejem Janowskim i juniorem Przemysławem Liszką. Zdecydowanie więcej spodziewano się po Taiu Woffindenie, który nie wygrał indywidualnie ani jednego biegu.
Remis sprawił, że torunianie zachowali teoretyczne szanse na awans do fazy play-off, ale oprócz własnego zwycięstwa w ostatniej kolejce fazy zasadniczej ze Stalą Gorzów potrzebowaliby do tego porażki na własnym torze Włókniarza Częstochowa z GKM-em Grudziądz. A to byłaby prawdziwa sensacja, bo GKM od 2015 roku, gdy wrócił do ekstraligi, ani razu nie wygrał na wyjeździe.
W najlepszym wypadku na baraż mogą natomiast liczyć żużlowcy Falubazu Zielona Góra, którzy w niedzielę przegrali w Grudziądzu aż 35:55. Przed ostatnią kolejką mają 3 punkty straty do siódmej Unii Tarnów, którą będą podejmować za tydzień. GKM jest natomiast o włos od utrzymania, dzięki świetnej - jak zwykle - jeździe Artioma Łaguty oraz - co już rzadsze - solidnemu wsparciu Rosjanina przez resztę zespołu. W Falubazie jechali zaś tylko Patryk Dudek, Piotr Protasiewicz i - do pewnego momentu - Michael Jepsen Jensen. Nie pomógł menedżer Adam Skórnicki, który złym wyborem rezerwy taktycznej w 13. biegu sprawił, że Protasiewicz nie mógł odjechać sześciu biegów, a w pierwszym z wyścigów nominowanych pojechał Grzegorz Zengota, który do tego momentu w trzech występach... nie przywiózł ani jednego punktu.