Do półfinałów Grand Prix we Wrocławiu awansowali wszyscy czterej Polacy z regularnej obsady cyklu. Na rundzie zasadniczej zakończył swój udział w turnieju tylko startujący z "dziką kartą" Maksym Drabik, który zaczął zawody dobrze, od zwycięstwa, ale później w czterech startach dowiózł do mety już tylko punkcik. Nieco lepiej poszło jego koledze z Betard Sparty Wrocław Taiowi Woffindenowi. Brytyjczyk, który po kilku tygodniach rekonwalescencji po kontuzji powrócił do ścigania zdobył 6 punktów i także jego półfinały ominęły.
Rundę zasadniczą wygrał Emil Sajfutdinow, który identycznie jak Janusz Kołodziej zdobył 13 punktów. Rosjanin wybrał na pierwszy półfinał teoretycznie korzystny pierwszy tor, ale i tak dość niespodziewanie przyjechał za plecami Martina Vaculika i Leona Madsena. Czwarty w tym biegu był Patryk Dudek, który dobrze wyszedł spod taśmy, próbował założył jadących z wewnętrznych pól rywali, ale gdy się to nie udało, nie był już w stanie nawiązać z nimi rywalizacji.
W drugim półfinale komplet publiczności na trybunach we Wrocławiu oglądał za to aż trzech Polaków. Kwestię awansu do decydującego wyścigu biało-czerwoni rozstrzygnęli między sobą, bo Szwed Antonio Lindbaeck był dla nich tylko tłem. Od startu prowadził Bartosz Zmarzlik, a zaciekłą rywalizację o drugie miejsce premiowane awansem do końca toczyli Maciej Janowski i Janusz Kołodziej. Ostatecznie za plecami Zmarzlika przyjechał ten drugi.
W finale Zmarzlik wykorzystał to, że Kołodziej z Vaculikiem, jadący od wewnątrz, zajęli się rywalizacją między sobą, przyciął do krawężnika i zdecydowanym atakiem wyszedł na prowadzenie. Słowak nie był w stanie się do niego zbliżyć, Kołodzieja na dystansie wyprzedził za to jeszcze Leon Madsen. Jeden punkcik Duńczyka w finale pozwolił mu utrzymać - ex aequo - prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu. Ale o ile przed zawodami we Wrocławiu na szczycie z 47 punktami znajdowali się Madsen, Sajfutdinow i Dudek, teraz z 61 punktami pierwsze miejsce zajmują Duńczyk, Rosjanin i zwycięzca z soboty, Bartosz Zmarzlik. To pierwsza taka sytuacja w historii, by turniej po turnieju na czele stawki identyczny bilans miało trzech zawodników. Formalnie w tej trójce liderem jest Zmarzlik, ze względu na niższy numer startowy.
Pozostała trójka Polaków z regularnej obsady Grand Prix znajduje się obecnie w pierwszej ósemce klasyfikacji, gwarantującej im miejsca w przyszłorocznym cyklu. Dudek jest piąty, Kołodziej siódmy, a Janowski ósmy - mimo że z powodu kontuzji nie wystąpił w pierwszym turnieju w Warszawie, miał więc jedną okazję do zdobycia punktów mniej niż znajdujący się za nim Jason Doyle, Artiom Łaguta czy Niels Kristian Iversen.