Przed zawodami w Vojens Zmarzlik prowadził w łącznej klasyfikacji ex aequo z Leonem Madsenem. Duńczyk nie wykorzystał jednak atutu rundy rozgrywanej w jego ojczyźnie, po raz drugi w sezonie nie wszedł nawet do półfinału i nie tylko stracił pierwsze miejsce, ale spadł aż na trzecie, za Emila Sajfutdinowa. Teraz to Rosjanin jest największym rywalem dla Polaka, ale Zmarzlik ma nad nim sporą przewagę dziewięciu punktów, w dodatku przedostatni turniej Grand Prix odbędzie się na lubianym przez niego stadionie w Cardiff, a ostatni - w Toruniu.
Zmarzlik w rundzie zasadniczej w Vojens zajął drugie miejsce, ale w przeciwieństwie do prowadzącego po 20 wyścigach Sajfutfinowa swój półfinał wygrał, dzięki czemu jako pierwszy mógł wybierać pole startowe w finale. Nie pomylił się - spod kredy wystrzelił najszybciej, na pierwszym łuku przytrzymał wewnętrzną, a że szybkości mu w sobotę nie brakowało, pozostali finaliści mogli co najwyżej porywalizować między sobą.
Tej rywalizacji zresztą w Danii bardzo brakowało. Tor w Vojens, który wrócił do kalendarza Grand Prix po pięcioletniej przerwie, przygotowany był tak, że w niemal wszystkich biegach końcowa kolejność znana był tuż po starcie. Wytworzyła się jedna ścieżka, po której żużlowcy jeździli gęsiego, a kto próbował z niej wyjechać i próbować jakichś ataków, tylko na tym tracił.
Nie potrafili się w Vojens odnaleźć inni Polacy. Janusz Kołodziej zaliczył kompromitujący występ, we wszystkich biegach przyjeżdżając do mety ostatni. Patryk Dudek nieźle radził sobie tylko na początku, by w trzech ostatnich przywieźć zera. Nieco lepiej poszło Maciejowi Janowskiemu, który przed swoim ostatnim biegiem miał jeszcze teoretyczne szanse na awans do półfinału. Musiał jednak go wygrać, tymczasem przyjechał trzeci i ostatecznie uplasował się zaledwie na 12. miejscu.
Kolejny turniej w Cardiff za dwa tygodnie. Przed rokiem Zmarzlik wygrał zawody na stadionie Millennium, a dwa lata temu tylko pech i defekt w finale zabrały mu tam podium. Trzeci w historii złoty medal dla Polski w historii Indywidualnych Mistrzostw Świata staje się coraz bardziej realny.