Na zasnutym smogiem torze w Szanghaju Hamilton wziął rewanż za inaugurację sezonu w Melbourne. Tam uległ Vettelowi, ale mimo porażki cieszył się z walki i można było odnieść wrażenie, że od łatwych zwycięstw woli zaciętą rywalizację.
Suche statystyki z Grand Prix Chin mogą dawać złudzenie, że dla kierowcy Mercedesa był to spacerek po 25 punktów – wszak po raz trzeci w karierze zgarnął wielkiego szlema, czyli po starcie z pole position prowadził przez cały dystans i oprócz zwycięstwa uzyskał jeszcze najlepszy czas okrążenia. Jego rywal z Ferrari po spadku na dalszą pozycję w pierwszej fazie zmagań pokazał jednak tempo, przez które lider nie mógł sobie pozwolić na chwilę odpoczynku.
Po starcie na przesychającej nawierzchni Vettel jako pierwszy z czołówki odwiedził boksy, by założyć opony przeznaczone do jazdy po suchym torze. Chwilę później niedoświadczony Antonio Giovinazzi rozbił swojego Saubera na początku prostej startowej, ogłoszono neutralizację i liderzy skorzystali z sytuacji, by zmienić ogumienie, tracąc relatywnie mało czasu.
Vettel spadł przez to za duet Red Bulla i swojego kolegę z Ferrari, Kimiego Raikkonena. Utknął za Finem, a obu blokował narzekający na przyczepność przednich opon Daniel Ricciardo. Kiedy Niemiec uporał się wreszcie z Raikkonenem i pięknym, agresywnym manewrem wyprzedził Ricciardo, Hamilton miał już ponad dziesięć sekund przewagi. Vettel zdołał zmniejszyć stratę do 7–8 sekund, ale lider odpowiadał równie szybkimi okrążeniami.
Duet faworytów w walce o tytuł uzupełnił na podium bohater wyścigu, Max Verstappen. Kierowca Red Bulla po pechowych kwalifikacjach startował dopiero z 16. pola i już na pierwszym okrążeniu wyprzedził dziewięciu rywali. Później zostawił za sobą Ricciardo i próbował ścigać Hamiltona, ale ostatecznie uległ zarówno jemu, jak i Vettelowi. Na pocieszenie obu kierowcom Red Bulla pozostało pokonanie dwóch Finów z Ferrari i Mercedesa. Piąty na mecie Raikkonen przez cały wyścig nie miał tempa i już ściągnął na siebie gniew prezesa Ferrari Sergia Marchionnego, a Valtteri Bottas popełnił szkolny błąd podczas neutralizacji i wypadł z pierwszej dziesiątki, a na mecie był szósty.