Turniej w Lesznie szybko przekształcił się w rywalizację dwóch prędkości. Już po pierwszej serii wiadomo było, że o złoto walczyć będą Polacy (10 punktów) ze Szwedami (9), a Rosjanie (3) z Brytyjczykami (2) będą się bić o najniższy stopień podium. Istotnie; z czasem dystans między tymi dwójkami systematycznie się zwiększał. Duża w tym zasługa faktu, że właśnie tylko biało-czerwoni i Skandynawowie jeździli w najsilniejszych składach. W Rosji zabrakło – z różnych względów – braci Artioma i Grigorija Łagutów, u Brytyjczyków jeszcze bardziej wyraźna była absencja Taia Woffindena.
Po dziewiątym biegu przewaga Polaków nad Szwedami osiągnęła rekordowe rozmiary ośmiu punktów. Reakcja menedżera tych ostatnich była natychmiastowa – za Linusa Sundstroema jako joker (którego punkty liczone są podwójnie) pojechał z powodzeniem Antonio Lindbaeck. Dwa kolejne wyścigi wygrali Fredrik Lindgren i ponownie Lindbaeck. To sprawiło, że ponownie Szwedzi znów czaili się tuż za plecami podopiecznych Marka Cieślaka, tracąc tylko dwa „oczka”.
Na trzy kolejne wygrane biegowe Szwedów, trzema kolejnymi zwycięstwami odpowiedzieli jednak Polacy. Dopiero w szesnastym biegu znów swoją gonitwę wygrał Lindbaeck, ale strata jego i kolegów do liderujących gospodarzy znów urosła. Kropkę nad „i” w dwóch pierwszych wyścigach nominowanych postawili Bartosz Zmarzlik oraz Maciej Janowski,. Ten drugi po wygraniu osiemnastego biegu mógł już pofrunąć do góry, podrzucany przez świętujących kolegów.
Dopiero w ostatniej odsłonie rozstrzygnęła się za to kwestia trzeciego miejsca. Słabiutko dotąd jeżdżący Brytyjczyk Robert Lambert świetnie wyszedł ze startu, lecz później stracił pozycję najpierw na rzecz Piotra Pawlickiego, a później Emila Sajfutdinowa. W ten sposób brązowe medale trafiły po raz drugi do Rosjan, którzy wcześniej zameldowali się na podium pięć lat temu.
Dla Polaków to już ósme „złoto” w historii, umocnili się więc na prowadzeniu w klasyfikacji wszechczasów. Po raz pierwszy jednak od czasu zmiany formuły rozgrywania DPŚ zwycięzcy powtórzyli po roku swój sukces – polscy żużlowcy triumfowali bowiem także przed rokiem w Manchesterze. Warto zauważyć, że 42 punktów Szwedów w każdym innym finale rozgrywanym od czasu, gdy turniej jest rozgrywany w formule 20-biegowej, czyli od 2012 roku, dałoby im pierwsze miejsce.