Rzeczpospolita: Sezon zakończony, można pograć w piłkę, zwłaszcza że cel był szczytny, czyli zbiórka pieniędzy na integracyjny klub szermierczy z Wołomina...
Paweł Fajdek, trzykrotny mistrz świata w rzucie młotem: W trakcie sezonu takie imprezy raczej nie wchodzą w grę. Jedyny wyjątek zrobiłem dla Marcina Gortata i wystąpiłem w meczu z Wojskiem Polskim. Tam też się dobrze bawiłem.
Mówił pan przed mistrzostwami Europy, że może przegrać jedynie z Wojciechem Nowickim i ostatecznie taka była kolejność...
To prawda, ale ta deklaracja dotyczyła jedynie właśnie zakończonego sezonu. W nowym już tak nie powiem. Miałem dużo problemów, które się na siebie nałożyły. Po trzeciej próbie budowania formy już odpuściłem, i dobrze, bo dzięki temu nie zrobiłem sobie krzywdy. Wykonaliśmy plan w 100 procentach, przywieźliśmy z Wojtkiem z Berlina złoto i srebro. Poziom konkursu nie był tak wysoki, by nie można było myśleć o zwycięstwie, ale nie byłem w wysokiej formie. Fajnie, że wygrał Wojtek, bo był niesamowicie przygotowany, co pokazywał we wszystkich startach. Jego zwycięstwo nie było zaskoczeniem. Dobrze, że słabszy moment zdarzył mi się na mistrzostwach Europy, bo mistrzostwa świata to „moje podwórko". Muszę zdobyć czwarty złoty medal.
Jest pan tak mocny, że nawet mając problemy ze zdrowiem, może przegrać tylko z Nowickim?